16 stycznia 2014

Mój pierwszy raz z audiobookiem!



Co prawda miałam już do nich kilka podejść, ale zawsze były one po angielsku, by ćwiczyć rozumienie ze słuchu. Nigdy wcześniej nie słuchałam niczego po Polsku i zawsze wychodziłam z założenia, że to nie dla mnie i mi się nie podoba. Pewnie nadal trwałabym w tym bezpodstawnym przeświadczeniu, ale całkowicie niespodziewanie trafił do mnie audiobook książki Czerwień Rubinu - Kerstin Gier.

Pewnego dnia szesnastoletnia Gwen odkrywa, że jest posiadaczką genu podróży w czasie – niespodziewanie przemieszcza się o sto lat wstecz. Okazuje się, że nie jest jedynym podróżnikiem - istnieje całe tajne bractwo, zajmujące się kontrolą dwunastu podróżników w czasie – Gwen jest ostatnim z nich. Szybko odkrywa, że jedenastym jest bardzo atrakcyjny dziewiętnastolatek: Gideon. Ale zakochiwanie się nie jest takie proste gdy się skacze tam i z powrotem w czasie i gdy trzeba wypełnić niebezpieczną misję w XVIII. wieku.


Teraz już oficjalnie mogę potwierdzić, mając niezbite dowody, że audiobooki nie są dla mnie. Uwielbiam literaturę, uwielbiam fantastykę i uwielbiam wydawnictwo Egmont, ale przez Czerwień Rubinu nie przebrnęłam. Bynajmniej nie przez treść. Co to, to nie! Przez adudiobook właśnie. Do książki mimo wszystko podejście jeszcze kiedyś zrobię. 

Na początku zirytował mnie głos lektorki - Małgorzaty Lewińskiej - jakoś tak kompletnie mi tam nie pasował, ale kiedy wreszcie się do niej przyzwyczaiłam i stwierdziłam, że w sumie nie robi mi to, kto będzie książkę czytał, dopóki się nie zawiesza i nie jąka, jakby pierwszy raz widział ją na oczy, przestał mi on przeszkadzać. Kiedy więc przyzwyczaiłam się do tonu Pani Małgorzaty i jej sposobu czytania zauważyłam, że wyłączam się średnio co minutę i kiedy wracam do żywych, nie wiem o czym jest mowa, bo przeleciał już kolejny fragment tekstu. Uważam, że audiobooki są naprawdę świetne i dobrze, że niektóre wydawnictwa skłaniają się ku temu, by je wydawać z prostego powodu: literatura jest piękna, literatura jest dla wszystkich, ale niestety nie wszyscy mogą czytać. Najprostszy przykład - niewidomi. Dzięki audiobookom mogą uczestniczyć w świecie literackim i "czytać" nowości. Ja mimo wszystko dziękuję, więcej za audiobooki się nie biorę. Nie moja brożka, nie potrafię ich słuchać i zdecydowanie bardziej wolę czytać. Nawet na czytniku, ale czytać. Słuchanie pozostawiam zainteresowanym!

9 komentarzy:

  1. Ja serię lubię i to bardzo, a "Czerwień Rubinu" najbardziej mi się podobał :)
    Polecam spróbować raz jeszcze.. tym razem w formie książkowej ^^
    A ja dopiero za niedługo z audiobookami będę eksperymentować, ale też jakoś czuję że to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. W. www.dokultury.blogspot.com16 stycznia 2014 20:57

    Mnie audiobooki też nie przekonują... zbyt wiele czasu i zbyt trudno mi się skupić mimo wszystko. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja do tej pory przeczytałam tylko jednego audiobooka, była to "Noelka" Małgorzaty Musierowicz, ale chyba ta forma też nie jest dla mnie... A co do samej książki, to zrób do "Czerwieni" drugie podejście, na pewno Ci się spodoba :)

    http://wszystkie-ksiazki-mojego-zycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z audiobooków nie miałam okazji skorzystać i w dużej mierze z mojej własnej woli. Nie sięgam po nie, bo wiem, że się u mnie nie sprawdzą, tak samo jak u Ciebie. Nie jestem słuchowcem. Podobnie jak Ty wyłączałabym się co chwilę, musiałabym po 5 razy słuchać tego samego, a efekt byłby taki, że po przesłuchaniu całości nie pamiętałabym co było na początku. Wolę książki w tradycyjnej, papierowej formie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam audiobooki ale zgadzam się, że głos osoby czytającej ma tu największe znaczenie. Jeżeli irytuje to niestety może z początku odrzucać. Potem jest już lepiej. Jest to jednak medium nie przeznaczone dla wszystkich, ot kwestia gustu. Może jeszcze się przekonasz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo lubię tę serię;)) przeczytałam już całą... co do audiobooków to jestem bardzo wybredna...nie każdy kto czyta mi pasuje i według mnie pasuje do danej powieści i klimatu;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Audiobooki to jest nawet dobry sposób na książkę, ale ja muszę skupić się na tekście, żeby nie mieć ochoty na robienie tysiąca innych czynności. Audiobooki są dobre, ale chyba nie dla mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. askadasuna.blogspot.com18 stycznia 2014 11:36

    Przyznam szczerze, że moje doświadczenie z audiobookami jest dość niewielkie. Aktualnie jestem na etapie angielskich audiobooków i chyba na razie przy tym zostanę. Na te polskie jeszcze czas przyjdzie ; )

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam kilka nieudanych podejść do audiobooków - zdecydowanie nie są dla mnie ;) To, co najbardziej mi w nich przeszkadza, to odgórnie narzucona przez lektora interpretacja - każde podkreślone przez niego słowo potrafi zmienić sposób patrzenia na historię. Jednak tak jak wspomniałaś dla wielu jest to doskonałe rozwiązanie, więc dobrze, że powstają :)

    OdpowiedzUsuń