8.04.2015r. Skończyłam pisać swoją pracę licencjacką. Skończyłam pisać post na bloga. Martwa cisza. Pustka. Mija godzina. Druga. Trzecia. Nie potrafię zebrać myśli, nie potrafię się psychicznie ogarnąć. Cieszę się, że praca skończona. Tak, czekają mnie jeszcze poprawki i parę rzeczy chcę zrobić inaczej, ale gdyby mi się już nie chciało, to wszystko, czego potrzebuję już mam. Cieszę się. Naprawdę. Tylko, że jakoś tak czegoś mi brakuje. Wiem, że piszę bez ładu i składu, ale sama nie wiem czego chcę i o co mi chodzi. Po prostu jest dziwnie.
Dziwnie... Jak dziwnie to brzmi. Przyjaciel zapytał mnie dzisiaj co się stało. Dlaczego jestem przygaszona. Nie wiem. Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Godzina 15:00. Biorę się za hiszpański. Kocham ten język. Może to mnie pobudzi. Mam zaległości, od kilku dni nic nie ruszałam. Robię 100 powtórek z 700, które mi się uzbierały i stwierdzam, że mam dość. Chcę do łóżka. Nie mogę. Wiem, że jak się położę to usnę. Nie mogę usnąć, bo w nocy nie będę spała. A jutro na uczelnię. Rano. Muszę iść wcześniej spać... Zabawne. Zawsze kiedy próbuję iść wcześniej spać siedzę znacznie dłużej niż normalnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz