30 czerwca 2012

PODSUMOWANIE: Podsumowanie matur ;)



Matura, matura i po maturach... a nawet wyniki już przyszły! W życiu nie powiedziałabym, że ten czas tak szybko zleci. Już dwa miesiące "siedzę w domu" i wypoczywam. Przyznam szczerze, że przetrwałam czas oczekiwań i nie sądziłam, że to wszystko będzie tak na spokojnie. Dopiero wczoraj obudziłam się z bólem brzucha - cała zestresowana! Ostatecznie złożyłam aplikację na jedną uczelnię, na jeden kierunek (ale ten temat rozwinę już w lipcu przy okazji kwalifikacji wstępnej ;)), więc wszystko zależy od tych procentów.

Więc... jestem bardzo zadowolona z moich wyników! Każdy jeden pobiłam względem próbnych matur i nawet Polski, którego tak bardzo się bałam poszedł mi przyzwoicie (jak na moje wymagania). Geografia mogłaby wypaść troszkę lepiej, ale to już tylko mogę mieć pretensje do siebie, że się wystarczająco nie przyłożyłam. A moje wyniki kształtują się następująco:

Ustne matury (o nich już wspominałam):
Polski - 75%
Angielski - 100%

Pisemne:
Polski - 66%
Matematyka - 94%
Angielski PP - 96%
Angielski PR - 88%
Geografia - 68%

Myślę, że nie jest źle, a nawet powiedziałabym, że jest całkiem nieźle. Dowiedziałam się też, że cała moja szkoła zdała, więc jest super! A jak Wam poszło w tym roku, bądź w latach ubiegłych? Chwalcie się!

27 czerwca 2012

JĘZYKI: Hiszpański i Portugalski nie gryzą ;)


Seria Nie gryzie! to książki polecane osobom początkującym, które w przyjemny i łatwy sposób chcą poznać i utrwalić podstawy języka na poziomie komunikacyjnym. Przeznaczona jest dla uczniów i samouków dopiero zaczynających naukę.
Seria Nie gryzie! zapewnia naukę języka od podstaw, zapoznaje z użytecznym słownictwem, trenuje znajomość gramatyki i uczy gotowych zwrotów konwersacyjnych. Pozwala na poznanie współczesnego, codziennego języka.

W serii Nie gryzie! ukazały się książki do nauki 13 języków: angielskiego, chińskiego, duńskiego, hiszpańskiego, japońskiego,  niderlandzkiego, niemieckiego, norweskiego, portugalskiego, tureckiego, ukraińskiego, włoskiego oraz polskiego dla obcokrajowców.

ZALETY:

Świetnie dobrane 13 rozdziałów, z których nauczymy się dobrze wyselekcjonowanego (na poziom podstawowy) słownictwa, zasad gramatyki i przećwiczymy to w różnorodnych ćwiczeniach: od łączenia zdań, przez selekcjonowanie w tabelkę aż po zadania otwarte. Każdy rozdział rozpoczyna się dialogiem, który możemy odsłuchać na płycie CD (tylko hiszpański). Kolorystyka książki jest ujednolicona: biało-zielona, przez co nie rozkojarzymy się niepotrzebnie. Na paskach bocznych znajdują się ciekawostki kulturowe oraz mini słowniczki, które powodują, że najpotrzebniejsze słownictwo do zadań mamy zawsze pod ręką. Myślę, że gramatyka wytłumaczona jest naprawdę przyzwoicie i wystarczająco, żeby ją zrozumieć i móc z niej korzystać. Na końcu książki znajdują się odpowiedzi do zadań, dzięki czemu nie mamy żadnych wątpliwości jak wykonać zadanie oraz słowniczek …-polski.


WADY:

Tak naprawdę to znalazłam jedną, ale jeżeli chodzi o mnie to taką, na którą warto zwrócić uwagę, w tytule do portugalskiego. BRAK PŁYTY CD! Co prawda wydawnictwo przeznacza pierwszy rozdział książki na omówienie zasad poprawnego czytania wyrazów i można je odsłuchać w Internecie, ale dopóki nie osłuchamy się z językiem i się do niego nie przyzwyczaimy to suche zasady nic nam nie dadzą. Tak miałam na początku z hiszpańskim – teraz nie mam żadnym problemów z przeczytaniem wyrazu, który widzę pierwszy raz, ale przy portugalskim to naprawdę duży kłopot, bo o ile do tytułu z hiszpańskiego przysiadłam z wielką przyjemnością i od razu przerobiłam trzy rozdziały książki to z portugalskim miałam problem, bo nie chciało mi się co chwilę wracać do zasad wymowy, żeby sprawdzić jak się wymawia „Bom Dia”, „Boa Tarde” czy „Boa Noite”.

PODSUMOWANIE:

Ogólnie rzecz biorąc bardzo podoba mi się ta seria i myślę, że sięgnę też po inne tytuły. Już na oku mam niemiecki i chyba będę musiała się wybrać do księgarni. Myślę jednak, że wydawnictwo powinno dopełnić tytuły, które nie mają płyty i nagrać chociażby dialogi i udostępnić je w Internecie tak jak zasady czytania.

Hiszpański oceniam 10/10 a portugalski, tylko i wyłącznie przez brak nagrań 8/10.


A już niedługo i Wy będziecie mogli zacząć uczyć się wymarzonego języka właśnie z tą serią. Bądźcie uważni, wypatrujcie u mnie konkursu no i napiszcie co myślicie o tym podręczniku. Jesteście raczej nie tak, czy na nie? Co myślicie o takiej formie nauki?

LITERATURA: Klub Matek Swatek. Operacja: Londyn, Ewa Stec

grafika
Tytuł: Klub Matek Swatek. Operacja: Londyn
Autor: Ewa Stec
Ilość stron: 384

Klub matek swatek jeszcze raz. Tym razem z misją w Londynie. KMS ma zeswatać Alicję - dziewczynę z Krakowa, mieszkającą za granicą - z Igorem. Niestety dziewczyna zakochana jest w Archibaldzie, który jest arystokratą. Dla swatek nic nie jest niemożliwe, więc podejmują wyzwanie. Kiedy wszystko pozornie się układa, swatki same wpadają w sidła miłości i okazuje się, że nie każdy jest tym, za kogo się podawał.

Tak, poszłam za ciosem. Pierwsza część tak mi się spodobała, że od razu sięgnęłam po drugą. Wiem, że kontynuacje nie zawsze są dobre, a ja dopiero przekonałam się do polskich twórców, ale postanowiłam zaryzykować i ponownie dałam się wciągnąć w świat intryg starszych pań. 

Co Nas spotyka tym razem? Kolejne, świetnie opisane przygody, zabawne sytuacje i dialogi. Autorka rewelacyjne przedstawiła życie emigranta w Londynie. Mimo, że sama jeszcze nie mieszkałam za granicą, potrafiłam wczuć się w sytuacje przedstawionych postaci i je zrozumieć. Ta kontynuacja to kolejne  przygody owiane tajemnicą, co po raz kolejny świetnie się sprawdziło. W końcu nie lubimy mieć wszystkiego podanego na tacy i zaczynając książkę, wiedzieć jak się ona skończy, prawda?

Myślę, że książka spodoba się osobom, którym spodobała się pierwsza część. Fani Pani Ewy nie będą zawiedzeni. Jeżeli jednak nie mieliście okazji zapoznać się jeszcze z tą książką a lubicie historie napisane lekkim piórem z dawką tajemnicy, na pewno miło spędzicie czas z tą pozycją.



25 czerwca 2012

LITERATURA: Mapy myśli, Marcin Matuszewski, Radosław Lasko

grafika
Autor: Marcin Matuszewski, Radosław Lasko
Ilość stron: 144

"Mapy myśli" to książka napisana przez Marcina Matuszewskiego - twórcę i właściciela Centrum Szkoleniowego Intelektualnie.pl oraz Radosława Lasko - praktyka i entuzjastę technik szybkiej nauki. Panowie przede wszystkim stworzyli pozycję, aby nauczyć nas tworzyć mapy myśli, ale też szybciej i łatwiej zapamiętywać nowe informacje oraz zwiększyć naszą zdolność do twórczego myślenia.

Ten krótki poradnik składa się z dwóch części. Pierwsza przedstawia teorię: co to są mapy myśli, jak działają, po co mielibyśmy je tworzyć, kiedy można z nich korzystać itp. Czyli wszystko co powinniśmy wiedzieć o naszych sposobach nauki i co mogą zmienić MM. Część druga to czysta praktyka. Autorzy krok po kroku pokazują nam jak tworzyć mapę myśli, jakie stosować sztuczki by nasza MM była dla nas  i naszego mózgu bardziej atrakcyjna. 

Ja o MM słyszałam już jakiś czas temu, ale jakoś nigdy ich nie stosowałam. Nie chodziło o fakt, że nie spodobała mi się ta metoda nauki, czy nie działała na mnie, ale po prostu nie potrafiłam z niej korzystać. Próbowałam już kilka razy, ale za każdym traciłam motywację, bo nie wiedziałam co rysować, jak rysować i co to tak naprawdę mi da. Moje tak naprawdę nieudolne mapy myśli nadal wiszą na tablicy korkowej nad łóżkiem, ale nigdy do nich nie wróciłam. 

Po lekturze tej książki zrozumiałam w czym leży problem i dlaczego uznałam tą metodę za złą. Po prostu źle z niej korzystałam. Co prawda narysowanie takiej MM to nie jest jakaś wielka filozofia i każdy z nas może to zrobić, ale myślę, że warto o tym trochę poczytać, poznać różne metody ich rysowania i krok po kroku zobaczyć jak powstaje jakakolwiek MM - i właśnie ta pozycja nam to umożliwia.

Przyznam szczerze, że po przeczytaniu tej pozycji wszystko sobie ułożyłam, wiem co i jak i zyskałam nowe pokłady motywacji. Tym razem do rysowania MM przysiądę z o wiele większym entuzjazmem i mam nadzieję, że mapy wspomogą mnie w moich projektach nauki języków w rok i nie tylko ;)


Za książkę serdecznie dziękuję księgarni internetowej Sensus!

23 czerwca 2012

LITERATURA: Talent nie istnieje, Artur Król

grafika
Tytuł: Talent nie istnieje. Droga do praktycznego osiągania mistrzowskich umiejętności
Autor: Artur Król
Ilość stron: 120

¨Większość z nas została wychowana w przekonaniu, że talent istnieje. Że to dar, który przyniosła nam ewolucja, czy jakaś siła z zaświatów, odpowiadająca za natchnienie i umiejętności. [...] A co, jeśli coś takiego jak 'talent' nie istnieje?" Jeżeli chodzi o mnie to nie załamałabym się, bo uważam, że ja nie mam żadnego talentu. Dzięki takiemu stwierdzeniu podniósłby się mój poziom motywacji, bo oznacza to, że i tak mogę osiągnąć wszystko o czym marzę. 

Książka powstała po to, by udowodnić nam, że talent jest mitem, że są w nas możliwości, po które musimy tylko sięgnąć. Dzięki tej pozycji dowiemy się co to jest ćwiczenie celowe i jak je wprowadzić do naszego 'treningu' oraz jak zaplanować ćwiczenia, żeby zostać mistrzem w wybranej przez nas dziedzinie.

Książka podzielona jest na 8 rozdziałów. Poświęcone są one zarówno mitowi jakim jest talent, cechom celowego ćwiczenia, pułapkom w drodze do mistrzostwa jak i ewolucji metod nauki. Pan Artur na każdej stronie stara się nam udowodnić, że talent nie istnieje i rzeczywiście używa do tego wielu różnorodnych przykładów. Jeżeli chodzi o mnie - zostałam przekonana! Wiem, że mogę zrobić wszystko co tylko będę chciała. Ale skoro "talent nie istnieje" to jak? Odpowiedź jest prosta: Zasada 10 000 godzin! Odpowiedź niby prosta, ale dojście do mistrzostwa w danej dziedzinie niestety już takie nie jest. 

Myślę, że na szczególną uwagę zasługuje również okładka! Po prostu się w niej zakochałam. Przepiękny niebieski kolor wprost mnie do niej przyciągnął i niemal siłą zmusił do zgłębienia tajemnicy celowego ćwiczenia i zasady 10 000 godzin ;) 

Ogólne wrażenia? Zagadnienie ciekawe, ale myślę, że nie skorzystam zarówno z wszystkich punktów celowego ćwiczenia jak i zasady 10 000 godzin. Dlaczego? Nie muszę zostawać mistrzem w dziedzinach, które mnie interesują. Jednak wiele wskazówek i ćwiczeń w książce jest na tyle ciekawych i motywujących, że na pewno o nich nie zapomnę i będę do nich wracać.


Za książkę dziękuję serdecznie księgarni internetowej Sensus


21 czerwca 2012

Kiki van Beethoven, Eric-Emmanuel Schmitt

grafika
Tytuł: Kiki van Beethoven
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Wydawca: Znak
Ilość stron: 152

Po dwóch świetnych pozycjach Pana Schmitta skusiłam się na kolejną. Piękna okładka, ciekawy tytuł no i płyta w środku, której okazało się, że jednak nie miałam - egzemplarz z biblioteki. Nic tylko usiąść w fotelu z kubkiem ciepłej herbaty i zatopić się w słowach.

Jest to kolejna pozycja, w której znajdziemy opowiadania. Tym razem tylko dwa. W pierwszym poznajemy tytułową Kiki, która mieszka w domu spokojnej starości. Pewnego dnia kupuje maskę Beethovena i od tego czasu wszystko się zmienia, wszytko kręci się wokół maski - dzięki niej wracają wszystkie wspomnienia. Drugie opowiadanie pt. "Kiedy pomyślę, że Beethoven umarł, a tylu kretynów żyje" to historia związku pisarza z Beethovenem. Dowiadujemy się jakie mieli ze sobą relacje już od młodości autora i jak one na niego wpłynęły.

Niestety, ale ta książka Schmitta nie przypadła mi do gustu. O ile poprzednie czytałam z zapartym tchem, nie mogąc się od nich oderwać, z tą się męczyłam. Moim zdaniem pierwsze opowiadanie jest ciekawsze niż drugie, ale mimo wszystko książka jako całość nie spodobała mi się. Myślę jednak, że do wielu osób może ona trafić, szczególnie jeżeli są fanami Schmitta bądź fanami Beethovena. Na moje odczucia w stosunku do książki mogła też wpłynął znikoma znajomość twórczości Beethovena, przez co nie potrafiłam się wczuć w sytuację bohaterów.

19 czerwca 2012

LITERATURA: Mapy myśli - co gdzie i jak!

grafika
Autor: Marcin Matuszewski, Radosław Lasko
Ilość stron: 144

"Mapy myśli" to książka napisana przez Marcina Matuszewskiego - twórcę i właściciela Centrum Szkoleniowego Intelektualnie.pl oraz Radosława Lasko - praktyka i entuzjastę technik szybkiej nauki. Panowie przede wszystkim stworzyli pozycję, aby nauczyć nas tworzyć mapy myśli, ale też szybciej i łatwiej zapamiętywać nowe informacje oraz zwiększyć naszą zdolność do twórczego myślenia.

Jestem pewna, że wielu z Was słyszało o Mapach Myśli. Jest to też temat często poruszany na blogach! Ja o MM słyszałam już jakiś czas temu, ale jakoś nigdy ich nie stosowałam. Nie chodziło o fakt, że nie spodobała mi się ta metoda nauki, czy nie działała na mnie, ale po prostu nie potrafiłam z niej korzystać. Próbowałam już kilka razy, ale za każdym traciłam motywację, bo nie wiedziałam co rysować, jak rysować i co to tak naprawdę mi da. Moje tak naprawdę nieudolne mapy myśli nadal wiszą na tablicy korkowej nad łóżkiem, ale nigdy do nich nie wróciłam.

Po lekturze tej książki zrozumiałam w czym leży problem i dlaczego uznałam tą metodę za złą. Po prostu źle z niej korzystałam. Co prawda narysowanie takiej MM to nie jest jakaś wielka filozofia i każdy z nas może to zrobić, ale myślę, że warto o tym trochę poczytać, poznać różne metody ich rysowania i krok po kroku zobaczyć jak powstaje jakakolwiek MM - ta pozycja nam to umożliwia. Autor na kilkunastu stronach krok po kroku pokazuje jak rysować MM, jakie metody czy sztuczki stosować, by mapa była ciekawsza, żebyśmy lepiej i więcej zapamiętywali no i żebyśmy mieli ochotę do niej wrócić i zrobić powtórkę.

Przyznam szczerze, że po przeczytaniu tej pozycji wszystko sobie ułożyłam, wiem co i jak i zyskałam nowe pokłady motywacji. Tym razem do rysowania MM przysiądę z o wiele większym entuzjazmem i mam nadzieję, że mapy wspomogą mnie w moich projektach nauki języków w rok i nie tylko ;)

Za książkę serdecznie dziękuję księgarni internetowej Sensus!


Do tematu map myśli pewnie będę jeszcze wracać, ale na razie chciałabym się dowiedzieć, czy wy stosujecie Mapy myśli? Co o nich myślicie? Pomagają Wam czy niekoniecznie?
W jaki sposób uczyliście się z nich korzystać? Metodą prób i błędów, z internetu, z książki tak jak ja czy jeszcze innymi sposobami?

18 czerwca 2012

LITERATURA: Czytaj dwa razy szybciej, Marcin Matuszewski

grafika
Autor: Marcin Matuszewski
Ilość stron: 144

"Czytaj dwa razy szybciej!" to błyskawiczny kurs szybkiego czytania. Dzięki niemu nie tylko mamy okazję nauczyć się czytać dwa razy szybciej, ale też zapomnieć o dekoncentracji czy zacząć szybciej przyswajać wiadomości. Jest to poradnik napisany przez Pana Marcina Matuszewskiego - twórcę i właściciela Centrum Szkoleniowego Intelektualnie.pl oraz sieci szkół pod tą samą marką.

Jako, że książeczka ma zaledwie 144 strony od razu chwyciłam ją w swoje łapki i zaczęłam przyswajać wiedzę, w końcu jestem otoczona książkami i mam sporo zaległości w czytaniu, więc możliwość czytania dwukrotnie szybszego okazała się dla mnie bardzo atrakcyjna. 
Na samym początku mamy test - ile słów na minutę czytamy. Usiadłam wygodnie na kanapie i sprawdziłam. Mój wynik to 187 słów na minutę. Nie wiem czy to dużo, czy mało, ale chcąc dowiedzieć się, czy książka rzeczywiście mi pomoże, musiałam to sprawdzić. 

Następnie przechodzimy do ćwiczeń poprawiających szybkość czytania. Są to ćwiczenia poszerzające pole naszego widzenia. Przyznam szczerze, że czym dalej w las, tym więcej miałam problemów, bo mój wzrok peryferyjny nie działał tak dobrze jak sądziłam, ale czym więcej ćwiczeń wykonałam, tym szło mi lepiej. Kolejną częścią są również ćwiczenia, jednak określone przez autora jako "hardkor". Niektóre rzeczywiście takie były i sprawiły mi dużo problemów, ale niektóre okazały się przyjemniejsze niż te wcześniej. 
W "prezencie", o którym jest mowa w dalszej części książki, możemy z podanej strony pobrać rytm, z którym mamy ćwiczyć czytanie. Na początku jest on dość wolny i bez problemu czytałam kolejne linijki tekstu, jednak stawał się on coraz szybszy i pod koniec zdecydowanie nie nadążałam! Jestem jednak pewna, że wszystko jest do wyćwiczenia! 

Ostatnią częścią książki jest test. Kolejny tekst, przy którym możemy sprawdzić jak szybko tym razem czytamy. Zdziwiłam się, że to JUŻ i po tak krótkiej lekturze miałabym nagle czytać szybciej. I to dwa razy! Przecież to nie możliwe, ale postanowiłam spróbować. Końcowy wynik mnie zaskoczył - 322 słowa na minutę! Okazało się, że nie czytam o 100% szybciej, ale o  58% już tak! Myślę, że to świetny wynik po tak krótkim czasie pracy z przedstawionymi zadaniami. Przyznam się też bez bicia, że nie przerobiłam też wszystkich zadań od A do Z. Mam zamiar nadal pracować z tą książką, ćwiczyć widzenie peryferyjne i sprawdzić swój wynik np. za tydzień i miesiąc. Jestem ciekawa jak mi pójdzie - jeżeli wy też mogę dać znać! :)


Za książkę serdecznie dziękuję księgarni internetowej Sensus!


15 czerwca 2012

LITERATURA: Klub matek swatek, Ewa Stec

grafika
Tytuł: Klub matek swatek
Autor: Ewa Stec
Ilość stron: 400

KMS - czyli tytułowy Klub Matek Swatek. Organizacja założona przez matki, dla matek, które nie chcą by ich dzieci skończyły jako stare panny czy kawalerowie. Tylko nie mylcie jej z organizacją matrymonialną! O nie! Tutaj Panie po prostu pomagają losowi i szczęściu. Nie umawiają dzieci na randki, żeby te się nie zraziły. One układają wydarzenia tak, żeby dzieci same się umówiły na randkę i zakochały w sobie od pierwszego wejrzenia. Tak też jest w przypadku Beaty, która jest mamą Ani. Martwi się o swoją córeczkę i chce dla niej jak najlepiej. W tym celu korzysta z usług KMS! 

Przyznam się od razu i bez bicia! Zazwyczaj nie sięgam po książki naszych polskich autorów. Sama nie wiem dlaczego, zawsze tak po prostu było. Tym razem chciałam się przekonać, czy dobrze robię i czy jest to poprawna postawa, a w dodatku ta książka tak pięknie się do mnie uśmiechała - zaryzykowałam! Czy było warto? Zdecydowanie! Pani Ewa pisze co prawda prostym językiem, ale on do nas przemawia. Od książki nie mogłam się oderwać, tak dobrze się ją czytało. 

grafika
Ewa Stec - ma męża, dwoje nadaktywnych dzieci, niesfornego psa i wygląd nastolatki. Pochodzi z Kęt, skończyła iberystykę w Krakowie. Wyjechała z Polski, żeby poznawać świat i szukać swojego miejsca na ziemi. Zrezygnowała z pracy w londyńskim City, bo chciała zająć się wychowywaniem dzieci i pisaniem. Uwielbia hiszpańskie wino (czerwone), ludzi z poczuciem humoru i książki z happy endem. Takie czyta i tylko takie pisze.

To co w książce jest jak najbardziej na plus to postaci. Każda ma cechy, które wyróżniają ją na tle innych. Pani Ewa stworzyła je w taki sposób, że zawsze wiemy o kim mowa i na pewno się nie pogubimy w tym, kto z kim i o czym rozmawia. Do tego akcja. Z początku sądziłam, że będzie to historia dziewczyny, która nie może ułożyć sobie życia, poznaje fajnego faceta, ale we wszystko strąca się kochana mamusia. W WIELKIM skrócie to może i tak było, ale w rzeczywistości, akcja momentami była naprawdę zawiła. Nie zdawałam sobie sprawy, kto jest tym dobrym, a kto jest tym złym no i wątek z mamusią naprawdę ciekawy.

Podsumowując, jestem jak najbardziej na tak! Książka bardzo mi się podobała, od razu sięgnęłam po jej kontynuację, no i myślę, że przekonam się do polskich autorów i częściej będę sięgać po ich książki ;)


A na koniec chciałabym zaprosić Was na fanpage mojego bloga na facebook'u. Na razie jest tam dość pusto, bo dopiero go założyłam, ale myślę, że to Was nie zrazi. Będę Was informować o nowych postach i konkursach - niedługo zresztą będę jeden organizować, więc serdecznie zapraszam ;)

9 czerwca 2012

PRYWATNIE: Sezon Euro2012 rozpoczęty!


Jejku jak ja tutaj dawno nie pisałam. Sama nie wiem czemu miałam taki zastój. Chyba zbyt często ostatnio pisałam i w końcu się wypaliłam. Na bloga jednak regularnie zaglądam, więc możecie pisać w każdej chwili ;)

Dzisiaj długo i podejrzewam, że ciekawie, nie będzie. Chciałam się Was zapytać czy oglądacie mecze, czy kibicujecie i jeżeli tak, to w jaki sposób? Ja oczywiście wszystkie mecze, w których gra Polska będę oglądać, może też i inne, chociaż ciężko mi na tę chwilę powiedzieć, bo nigdy nie byłam fanką piłki nożnej.

Paznokcie mam już pomalowane na biało czerwono, koszulki w pogotowiu na mecz, szalik również czeka i w czasie meczu na policzkach biało-czerwone flagi. Może to nic takiego, ale siedząc w domu przed telewizorem, czuję się jak prawdziwy kibic krzycząc z radości bądź narzekając, kiedy coś idzie nie tak - w dodatku w naszych barwach.
Najbardziej jednak cieszy mnie, kiedy widzę zjednoczonych kibiców. Mecz to jedno, ale kultura kibicowania to druga sprawa. Cieszy fakt, że Grecy potrafili przyjść na mecz z naszymi flagami na policzkach, czy sytuacja, gdy po meczu kibice wymieniali się koszulkami. Nie dość, że oni się dobrze bawili, to nam się miło na to patrzyło. W końcu opinia o naszym kraju pójdzie w świat, a nie chcemy żeby nazywali nas rasistami jak to zrobiła angielska stacja telewizyjna.

Na koniec jeszcze chciałabym pokazać Wam moją Zuzię, która również dzielnie kibicowała Naszym, chociaż krzyki ją trochę przerażały:


Trucicielka, Eric-Emmanuel Schmitt

grafika
Tytuł: Trucicielka
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Wydawca: Znak
Ilość stron: 240

Rodzaj zaburzeń lękowych, wyrażający się występowaniem irracjonalnych myśli i impulsów, którym towarzyszy przekonanie o ich niedorzeczności i chęć uwolnienia się od nich. To według definicji wikipedii jest obsesja. Dlaczego o tym wspominam? To obsesja jest  głównym wątkiem książki Schmitta. Autor ukazuje jak łatwo jedna myśl może zawładnąć życiem człowieka i nim kierować. Obsesja towarzyszy wszystkim przedstawionym w tej pozycji bohaterom. Marie, która oskarżona została o zabicie swoich trzech mężów, Gregowi, który dowiaduje się o śmierci jednej ze swoich córek, Axelowi, który pragnie zemsty oraz Henriemu, mężowi Catherine, prezydentowi Francji. 

Autor rewelacyjnie ukazuje nam losy wszystkich bohaterów, przedstawia ich życie, żebyśmy wiedzieli jak ono wygląda oraz problem, z którym każdy z bohaterów się zmaga. Problem, który wywołuje myśl, która kiełkuje, krąży w ich głowach, która rośnie i zadomawia się w ich głowach i nie daje spokoju. Myśl, która po czasie włada ich ciałem.

Na uwagę zasługuje na pewno okładka książki. Przyznam, że kobieta na okładce przyciągnęła mnie hipnotyzujących spojrzeniem z czego bardzo się cieszę, bo było warto. Muszę też wspomnieć, że książka otrzymała najważniejszą francuską nagrodę literacką Le Prix Goncourt de la Nouvelle 2010. I ostatnia rzecz, która mi się spodobała, to pamiętnik autora zamieszczony na końcu książki. Dowiadujemy się z niego o kulisach powstawania opowiadań - naprawdę ciekawy dodatek.

6 czerwca 2012

LITERATURA: Serce w chmurach, Jennifer E. Smith

grafika
Tytuł: Serce w chmurach
Autor: Jennifer E. Smith
Wydawca: Bukowy Las
Ilość stron: 224

Historia, która ma miejsce w zaledwie 24h. Dla jednych jest to niedługi okres czasu, jednak w życiu Hadley wiele się zmieniło. A wszystko przez to, że spóźniła się na samolot do Londynu - 4 minuty! Tylko cztery! W poczekalni poznała chłopaka. Olivier, student z Anglii mieszkający w Stanach. Chłopak okazuje się niezwykle pomocny a przy tym w samolocie ma miejsce tuż obok Hadley. I w ten sposób "okazuje się, że statystyczne prawdopodobieństwo miłości od pierwszego wejrzenia nie jest wcale takie małe!"

To już druga w niedługim czasie książka, której wydarzenia toczą się w bardzo krótkim czasie. Z jednej strony jest to zaleta, bo nie są pomijane ważne rzeczy i na wszystko w książce jest czas, z drugiej jednak czasem mam wrażenie, że tych wydarzeń jest aż za dużo. Ciężko mi uwierzyć, że wszystko, co przydarzyło się naszym bohaterom mogło mieć miejsce w ciągu 24 godzin, chociaż jakieś tam prawdopodobieństwo na pewno istnieje ;)

Po raz kolejny miałam do czynienia z książką, w której bohaterka nienawidzi swojego ojca i została zmuszona do wyjazdu do niego - tym razem jednak na ślub! Sama nie wyobrażam sobie jechać na ślub swojego ojca, więc tym bardziej potrafiłam zrozumieć gniew Hadley. W historii mamy również przerywniki w postaci retrospekcji, które pozwalają nam jeszcze bardziej zrozumieć bohaterkę przy okazji nie przeszkadzając w odbiorze książki a nawet ją ubarwiając.

"Serce w chmurach" to historia miłości miedzy chłopakiem a dziewczyną - a właściwie jej początkach, miłości między rodzicami a dzieckiem, ale też historia o szansach danych nam przez życie. Myślę, że każdy w tej powieści będzie mógł znaleźć coś dla siebie. Książkę, mimo że do najambitniejszych pozycji nie należy bardzo miło mi się czytało i na pewno kiedyś do niej wrócę. A od czasu poznania Oliviera po prostu marzę o tym, żeby spóźnić się na samolot ;)


Za książkę dziękuję serdecznie wydawnictwu Bukowy Las


4 czerwca 2012

LITERATURA: Stosik nr 6

Znów uzbierało mi się kilka pozycji. Mam nadzieję, że wszystkie wartościowe, bo jak na razie przeczytałam 4 z nich i dwie niedługo skończę. W najbliższym czasie możecie spodziewać się recenzji: "Trucicielka", "Serce w chmurach" oraz "Klub Matek Swatek".



1. Eric-Emmanuel Schmitt "Kiki van Beethoven" - z biblioteki
2. Eric-Emmanuel Schmitt "Odette i inne historie miłosne" - j.w. (RECENZJA)
3. Eric-Emmanuel Schmitt "Trucicielka" - j.w.
4. Agnieszka Kumor "Talizman z jeziora" - zakupiona w Matrasie
5. Jennifer E. Smith "Serce w chmurach" - do recenzji od Bukowego Lasu
6. Biruta Markuza "Dziennik z prowincji świata" - zakupiona w Matrasie
7. Wojciech Hajnus "Mój Irak" - j.w.
8. Andy Andrews "Mistrz" - od Wydawnictwa Otwarte za zapisanie się to Newsletter'a
9. Arkady Fiedler "Ryby śpiewają w Ukajali" - pożyczona od dziadka
10. Ewa Stec "Klub Matek Swatek" - z biblioteki
11. Ewa Stec "Klub Matek Swatek. Operacja: Londyn" - j.w


1 czerwca 2012

LITERATURA: Ostatnia piosenka, Nicholas Sparks

grafika
Tytuł: Ostatnia piosenka
Autor: Nicholas Sparks
Wydawca: Albatros
Ilość stron: 448

Nastało lato. Skończyła się szkoła i nadszedł czas wakacji. W Nowym Jorku dzieciaki imprezują, prowadzą nocne życie, które w tym roku nie dotyczy Ronnie. Dziewczyna wraz z bratem została wysłana przez matkę do Wilmington. Mają spędzić wakacje ze swoim ojcem, którego Ronnie nienawidzi od czasu, gdy ich opuścił i nie utrzymuje z nim żadnego kontaktu. Przed Ronnie prawdopodobnie najgorsze wakacje jej życia.

Ostatnia piosenka, to moje pierwsze spotkanie z Panem Sparksem i muszę przyznać, że niezwykle udane. Książka wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Mimo, że moja rodzina jest w całości, potrafiłam wczuć się w sytuację Ronnie i poczuć jej nienawiść do ojca. Potrafiłam stać się na chwilę buntowniczką, która wychodzi gdzie chce i kiedy chce, która wraca o której jej się żywnie podoba.

Patrząc na samą okładkę nastawiałam się na letni romans. Dziewczyna poznaje chłopaka, zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia i nie mogą żyć bez siebie. Schodzą się rozchodzą i tak pół książki jest o problemach zakochanych nastolatków. Na szczęście tak nie było. Oczywiście nie obyło się bez letniej miłości, bo jakże mogłoby być inaczej, ale książka ma drugie dno. Jest to kolejna pozycja, z której możemy wyciągnąć naprawdę wiele i przypomnieć sobie o pewnych wartościach, uczuciach, które skrywamy gdzieś tam głęboko w serduchu i czasem nawet boimy się do nich przyznać.

Jeżeli nie znacie jeszcze twórczości Pana Sparksa, po tej pozycji na pewno go pokochacie, jeżeli natomiast jesteście jego fanami, na pewno się nie zawiedziecie. Książka ma też już swoją ekranizację - którą obejrzałam zaraz po skończeniu książki. Również bardzo mi się podobała, aczkolwiek brakowało mi w niej wielu rzeczy - to w końcu tylko film i nie możemy wymagać zbyt wiele.