30 stycznia 2014

Alfabet - Marek Kamiński

Marek Kamiński jest postacią fenomenalną. Mam nadzieję, że wiecie o kim mówię, jeżeli nie to się wstydźcie! Nazwisko poznałam przy okazji lektury książki Jaśka Meli i chociaż nie znam go osobiście, chociaż nie wiem jakim jest człowiekiem (no teraz troszeczkę wiem!) to sposób w jaki Jasiek go opisał i to co dla chłopaka zrobił, od razu wzbudziło moją sympatię. Dla niezorientowanych w temacie: Marek Kamiński jest przede wszystkim polarnikiem, ale też podróżnikiem czy filozofem. Jest pierwszą osobą na świecie, która zdobyła dwa bieguny Ziemi w jednym roku bez żadnej pomocy z zewnątrz. Po wypadku Jaśka, postanowił pomóc chłopakowi, czym niewątpliwie też go uratował i oderwał od ponurych myśli i razem wyruszyli na podbój biegunów. Co prawda napisał już dziesięć książek, ale Alfabet jest moim pierwszym kontaktem z twórczością autora, ale mam ogromną nadzieję, że nie ostatnią.

Kiedy po raz pierwszy otworzyłam książkę troszeczkę się zawiodłam. Jest to zbiór haseł, ustawionych według alfabetu, o których Marek wspomina i tłumaczy na swój sposób. Mówi, dlaczego uważa tak a nie inaczej i co dane słowo dla niego znaczy. Nie uważałam tego za publikację życia, więc długo zwlekałam, nim zabrałam się do lektury. Teraz bardzo tego żałuję, ponieważ książka jest fenomenalna. To nie jest tylko zbiór luźnych myśli, człowieka, który nie wie co ze sobą zrobić, więc pisze książkę. Panie Marku - przepraszam za te słowa, ale w dzisiejszych czasach, kiedy tyle chłamu pojawia się na księgarnianych półkach, ciężko jest pomyśleć inaczej, gdy widzi się taką formę publikacji. Na szczęście Pan Marek sam się wybronił i pokazał klasę, z czego bardzo się cieszę.

"Możliwe jest wszystko to, w co wierzysz. Jeżeli możemy o czymś pomyśleć, możemy to także zrealizować i zamienić niemożliwe w możliwe" [str. 103]

" [...] Realizację własnych zamierzeń można zacząć od czegoś mniejszego, nie trzeba od razu iść na biegun albo płynąć dookoła świata. Odwagi wymaga już zmiana pracy, czasami zawodu, albo założenie własnej firmy, nawet małej. Dobrze jest również znaleźć w sobie odwagę do zmiany przyzwyczajeń i nawyków, do rozpoczęcia czegoś nowego w życiu." [str. 105]

Alfabet to publikacja niepozorna, ale cholernie motywująca. Dała mi tyle pięknych słów, tyle energii i tyle motywacji, że aż ciężko to sobie wyobrazić. Rzadko trafiam na lekturę, która potrafi tak bardzo mnie poruszyć i dać mi tak wielkiego kopa do działania. Panie Marku, wielkie brawa! Mam nadzieję, że książka trafi do szerokiego grona odbiorców, bo naprawdę warto rzucić na nią okiem i zapoznać się z kilkoma przemyśleniami autora, które są na tyle uniwersalne, że dotykają każdego z nas. Nie powiem, żebym zgadzała się we wszystkim i wszystkiemu przyklaskiwała, ale jest tego zdecydowania większość. Gdyby ludzie podchodzili podobnie do życia, już nawet nie wszyscy, to świat byłby o wiele piękniejszy, byłoby w nim więcej życzliwości i więcej osób odnosiłoby sukcesy zamiast siedzieć przed ekranami komputerów, hejtując wszystkich, którym się powiodło. No nic, taka nasza rzeczywistość, ale jestem zdania, że możemy ją zmienić, jeżeli zmienimy najpierw samych siebie. Alfabet jest piękną książką, które wiele uświadamia, więc polecam ją Wam, polecam Waszym znajomym, rodzicom, dziadkom, kuzynom, komukolwiek. Jeżeli sami nie chcecie jej sobie kupić to sprawcie ją w prezencie komuś innemu. Naprawdę warto!

28 stycznia 2014

Hiszpański dla średnio zaawansowanych

Jak wielu z Was wie, hiszpańskiego z większymi i mniejszymi sukcesami uczę się już od jakiegoś czasu. Od wakacji miałam dość długą przerwę, które wytworzyła się w sposób naturalny i w sposób naturalny trwa. Potrzebna mi była przerwa od samodzielnej nauki języków, by wszystko sobie poukładać i dojść do pewnych wniosków. Stwierdziłam jednak, że czas z nią skończyć, bo trwa zdecydowanie zbyt długo i w ponad pół roku, które już minęły, mogłabym opanować ogromny zakres materiału. Z pomocą przychodzi mi jedna z publikacji Edgarda, zazwyczaj to one na nowo mnie motywują i sprawiają, że mam ochotę działać w materii językowej - za to bardzo serdecznie wydawnictwu dziękuję, bo same książki to nie wszystko, ich forma i treść to jednak drugie dno, które może skutecznie zachęcić, bądź skutecznie odciągnąć od nauki.

Książka, o której dzisiaj piszę, przedstawia zakres poziomów B1-B2 i kompleksowo uczy nas słownictwa, rozumienia ze słuchu no i oczywiście gramatyki. Kiedy po jej otrzymaniu otworzyłam ją na pierwszym dziale szczęka mi opadła. Praktycznie nic nie zrozumiałam, miałam wrażenie jakbym patrzyła na chiński a nie hiszpański. Jednak jak człowiek przez jakiś czas języka nie używa to sporo z głowy ulatuje. Wzięłam jednak trzy głębokie oddechy i jeszcze raz zerknęłam na tekst. Było już lepiej. Pogrzebałam chwilę w zakamarkach pamięci i okazało się, że jednak nie jest aż tak źle. Kilka słówek było mi nieznanych, co mnie wcale nie dziwi skoro B1 jeszcze na oczy nie widziałam z hiszpańskiego, ale pierwsze wrażenie jak najbardziej pozytywne. Pod tekstem zadanie z serii prawda-fałsz. Zrobiłam, okazało się wykonane dobrze, więc dostałam +100 do motywacji! :) Kolejna strona i znów troszkę schodów, troszkę motywacji ze znajomości słownictwa i troszkę kombinowania jak by tu dojść do poprawnych rozwiązań. Kolejne strony tak samo. Część rzeczy trudniejsza, część łatwiejsza a niektóre to jedynie powtórka. Doszłam jednak do strony dwunastej i szczęka mi opadła, gdy zobaczyłam zbiór zwrotów z serii:

Buenos días - Dzień dobry
Buenas tardes - Dzień dobry (po południu)
¿Qué tal está? - Jak się pan/pani miewa?
Mucho gusto - Bardzo mi przyjemnie

Ja rozumiem, że to jest pierwszy dział, ale bez przesady. Skoro książka zapowiada się na B1-B2 to dlaczego przedstawia zwroty, które człowiek uczy się na pierwszej lekcji, zanim w ogóle dowie się o co chodzi z tymi wszystkimi poziomami. Część zwrotów tutaj rzeczywiście była nowa i rzeczywiście miała prawo się w tym tytule znaleźć, ale kilka początkowych było jak najbardziej zbędnych, bo osoba która ich nie zna, nie powinna sięgać po ten tytuł. Przeglądając książkę i trafiając na tę stronę, dwa lata temu pomyślałabym, że jest ona dla mnie, a na pewno by nie była, bo w chwili obecnej nie do końca mam opanowany wcześniejszy materiał, by w tempie, w którym można by przerabiać ten tytuł, móc opanować cały materiał. Przez to, że kilka rzeczy celowo, bądź mniej celowo pominęłam, muszę poświęcać im więcej czasu teraz.

Poza kilkoma drobnymi wpadkami takimi jak ta wyżej, uważam, że książka jest rewelacyjna i jak najbardziej przedstawia poziom B1-B2. Mogę ją śmiało polecić osobom, które chcą usystematyzować wiedzę z tych poziomów, bądź opanować ten materiał, ponieważ książka jest idealna pod samodzielną naukę. Jest świetną kontynuacją, chociaż nieoficjalną, publikacji Hiszpański nie gryzie! i sama najpierw chcę usiąść i powtórzyć dokładnie materiał z tej pierwszej i ukończyć dwa ostatnie działy, do których niestety nie wystarczyło mi samozaparcia, by dotrzeć i wtedy dość intensywnie uczyć się z dzisiaj przedstawionej Wam pozycji. Do końca roku chciałabym usystematyzować moją wiedzę i porządnie opanować poziom B1. Hiszpański na porządnym B2 jak najbardziej mnie zadowoli, więc plany mam ambitne na ten rok, ale oczywiście możliwe do zrealizowania. Was zachęcam do sięgnięcia po obie pozycje, zarówno Hiszpański nie gryzie jeżeli jesteście na troszkę niższym poziomie, bądź macie zamiar zacząć naukę i oczywiście po Hiszpański dla średnio zaawansowanych. Mogę śmiało powiedzieć, że są to jedne z lepszych publikacji do tego języka, z jakich miałam przyjemność się uczyć!

25 stycznia 2014

Stosik nr 23

Tym razem dość skromnie. Nadrabiałam zaległości z poprzednimi tytułami, plus wiedziałam, że nie będę miała aż tyle czasu w okresie zaliczeń, stąd niewielka ilość tytułów. Kusiło mnie co prawda, żeby zaszaleć na kilku wyprzedażach, ale mam tak duże ilości nieprzeczytanych do tej pory tytułów, że po rozważeniu wszelkich za i przeciw postanowiłam się wstrzymać. Mimo wszystko uwielbiam ten stosik i już nie mogę się doczekać, aż zapoznam się z każdą z tych książek!


Od lewej: Palmy na śniegu przybyły do mnie całkowicie niespodziewanie, ale chętnie zapoznam się z tym tytułem. Co prawda nie był w planach, ale cóż zrobić, przeznaczenie zadziałało ;) Demony miłości (OPINIA) miały znaleźć się w poprzednim stosiku, ale pierwszeństwo miała babcia i to u niej książka wylądowała. Rozkosz nieujarzmiona, Pierwszy grób po prawej oraz Podwieczność to moje długo wyczekiwane nagrody konkursowe, które po siedmiu miesiącach nareszcie odnalazły nowy dom! :)


24 stycznia 2014

Demony miłości - Eve Edwards

Tytuł: Demony miłości
Autor: Eve Edwards
Wydawnictwo: Egmont
Strony: 360
Wydawnictwo Egmont zaraz obok serii Poza Czasem rozbudowuje swoją ofertę w kierunku książek historycznych. Najpierw pojawił się Odmieniec Philippy Gregory, następnie Alchemia miłości, której tytuł absolutnie nie wskazywał na zawartość książki a niejednokrotnie nawet od niej odstraszał. Tym razem przyszedł czas na kontynuację tej drugiej książki, czyli na Demony miłości.

O ile pierwszy tom skupiony był wokół osób Lady Jane oraz Hrabiego Dorset, o tyle drugi kręci się wokół Lady Jane Rievaulx, którą bardzo dobrze znamy już z poprzedniego tomu. Nadal co prawda napotkamy Hrabiego i jego wybrankę serca, ale to Lady Jane odgrywa pierwsze skrzypce w tej historii. Dziewczyna wyszła za mąż, ale jej wybranek umiera, pozostawiając ją na pastwę pasierbów, którzy są od niej znacznie starsi i zrobią wszystko, by pozbyć jej wdowich praw. Lady Jane trafia więc na dwór królowej Elżbiety I i z niecierpliwością oczekuje przybycia powracającego z wojny Jamesa Laceya, w którym nadal jest zakochana. Nie wie jednak jak jej luby zareaguje na spotkanie z nią, po tym, co zrobiła jego bratu. 

Demony miłości to lektura, która nadal ukazuje nam życie za czasów Anglii Tudorów, która pokazuje jak wyglądało życie na dworze jednej z przybocznych królowej. Jest to książka, która nie została napisana od niechcenia, ale ukazuje ten mało znany nam świat z różnych stron. Możemy zobaczyć jak żyją dziedzice, ulubieńcy królowej, pospólstwo czy wygnańcy. Eve Edwards nie skupia się jedynie na wysoko postawionych bohaterach, ale także na tych, którzy dla nich pracują. Dzięki temu historia wydaje się pełniejsza i jeszcze dokładniej obrazująca tamten świat.

Dużym minusem Demonów miłości jest zbyt dużo romansu. O ile Alchemia miłości to była świetna powieść historyczna z fragmentami miłosnymi, o tyle Demony miłości były romansem z domieszką powieści historycznej. Zanim nie sięgnęłam po tę serię Egmontu, nie sądziłam, że tego typu książki mogą przypaść mi do gustu. Okazało się, że są wprost stworzone dla mnie i naprawdę liczyłam na więcej smaczków historycznych, na szersze ukazanie epoki, w której nie przyszło mi żyć. Dostałam jednak rozterki miłosne, rozważania na temat miłości i walkę o miłość. Oczywiście pięknie jest to wszystko napisane i ma smak, ale autorka troszeczkę rozminęła się z celem.

Demony miłości, chociaż nie do końca spełniły moje oczekiwania, muszę uznać za udaną kontynuację. Szkoda, że autorka postanowiła pójść w stronę romansu, ponieważ wątki historyczne opisuje naprawdę bardzo ciekawie a jej opisy są niezwykle barwne, co sprawia, że jej książki wyróżniają się na tle innych. Chciałabym, żeby kolejny tom, który swoją premierę ma już w lutym podążył tropem Alchemii miłości, ale po przeczytaniu jego opisu wątpię, by tak miało się stać. Szkoda. Mimo wszystko polecam jednak tę serię, bo nie jest ona zła. Po prostu nie do końca spełnia moje oczekiwania. Jeżeli jednak nie przeszkadzają Wam wątki miłosne i interesuje Was to, w jakim kierunku rozwinie się znajomość Lady Jane i Jamesa, myślę, że książka bardzo Wam się spodoba, szczególnie że Eve Edwards ma szczególną zdolność do kreacji bohaterów, w których można się bardzo szybko zakochać. Dla nich samych bardzo chętnie sięgnę po Grę o miłość i sprawdzę co jeszcze autorka wymyśliła.

20 stycznia 2014

Jedno zdanie, tak wiele radości!

Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat. W zeszły czwartek dostałam wyniki kolokwium z angielskiego. Poza tym, że jako jedna z nielicznych w ogóle je zaliczyłam, dostałam 5 i 5- co dla niektórych jest wynikiem niemożliwym do osiągnięcia. Bardzo się cieszę, bo nie miałam zielonego pojęcia jaki wynik ujrzę. Ciężko przewidzieć rezultat, gdy miało się odpowiedzieć na takie pytania jak: "Co rozumiesz przez aktywność ekonomiczną i dlaczego turystyka jest tak ważną częścią tej aktywności?" czy "Turystyka jest określana jako przemysł, gdzie produkt finalny jest nienamacalny. Wytłumacz to!". Ludzie otwierali oczy ze zdumienia na kolokwium, ponieważ średnia naszego poziomu to mniej więcej A2. Naprawdę niziutko a pytania nie należały do najprostszych. Większość osób nie wiedziała nawet jak na nie po Polsku odpowiedzieć. Mi się udało wybrnąć i dostałam oceny jakie dostałam, ale nie o tym. Na jednej z kartek dostałam od babki, która nas uczy dopisek, który sprawił, że do końca dnia miałam banana na twarzy. Poszłam na te studia nie dlatego, żeby zdobyć papier, ale żeby w tej turystyce pracować, więc jej komentarz po prostu dodał mi skrzydeł i +100 punktów do zajebistości! :)


18 stycznia 2014

Prosto od Uroboros: Druga Szansa + Zabójczyni i władca piratów

Tytuł: Druga Szansa
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: Uroboros
Strony: 352
Cena okładkowa: 39,90zł
Kupisz: 12,00zł - Fabryka.pl
Wydawnictwo Uroboros weszło na rynek wydawniczy z kopyta i zaszczyciło czytelników kilkoma podobno fajnymi książkami. Dlaczego podobno? Sama czytałam dopiero jedną książkę z ich pierwszych nabytków (Tancerze burzy), ale reszta jest już na półce i czeka na przeczytanie, więc za jakiś czas na pewno się dowiecie, czy warto! Wydawnictwo jednak nie zwalnia i przedstawia coraz to nowsze tytuły, a co najlepsze (naprawdę duże brawa dla nich!) promują Polskich autorów, którzy często pozostają zapomniani. Niedawno pisałam o Tajemnicy diabelskiego kręgu a już dzisiaj Druga Szansa, Katarzyny Bereniki Miszczuk i na dokładkę opowieść spod pióra Sarah J. Maas, Zabójczyni i Władca Piratów ;)

Młoda dziewczyna budzi się w pokoju, którego nie zna – co gorsza, nie poznaje własnego odbicia w lustrze i nie może przypomnieć sobie swojego imienia. Z czasem okazuje się, że nazywa się Julia Stefaniak, a w pożarze zginęła cała jej rodzina – jedynie Julii udało się przeżyć, choć na skutek odniesionych obrażeń straciła pamięć. I choć nazwa ośrodka powinna dodawać dziewczynie otuchy, Julia nie potrafi pozbyć się wrażenia, że coś jest nie tak. Jedna z pacjentek nieustannie przepowiada jej śmierć, w pokoju Julii pojawia się tajemnicza dziewczyna, a tuż przed zaśnięciem słyszy szepty. Co zrobić w sytuacji, w której nie możesz zaufać nawet sobie?


16 stycznia 2014

Mój pierwszy raz z audiobookiem!



Co prawda miałam już do nich kilka podejść, ale zawsze były one po angielsku, by ćwiczyć rozumienie ze słuchu. Nigdy wcześniej nie słuchałam niczego po Polsku i zawsze wychodziłam z założenia, że to nie dla mnie i mi się nie podoba. Pewnie nadal trwałabym w tym bezpodstawnym przeświadczeniu, ale całkowicie niespodziewanie trafił do mnie audiobook książki Czerwień Rubinu - Kerstin Gier.

Pewnego dnia szesnastoletnia Gwen odkrywa, że jest posiadaczką genu podróży w czasie – niespodziewanie przemieszcza się o sto lat wstecz. Okazuje się, że nie jest jedynym podróżnikiem - istnieje całe tajne bractwo, zajmujące się kontrolą dwunastu podróżników w czasie – Gwen jest ostatnim z nich. Szybko odkrywa, że jedenastym jest bardzo atrakcyjny dziewiętnastolatek: Gideon. Ale zakochiwanie się nie jest takie proste gdy się skacze tam i z powrotem w czasie i gdy trzeba wypełnić niebezpieczną misję w XVIII. wieku.


14 stycznia 2014

Tak WOŚP'uje Bydgoszcz!

Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam kilka zdjęć, które zrobiłam podczas tegorocznego finału WOŚP w moim mieście! Co roku wspieram akcję, przez 5 lat byłam nawet wolontariuszką, ale z powodu kilka problemów, które się nałożyły ten i poprzedni rok musiałam sobie odpuścić. W przyszłym roku mam jednak zamiar nadrobić zaległości i znów wstąpić w szeregi zbierających. Tym razem stanęłam przed sceną i słuchałam występów, co nie dane mi było robić w latach poprzednich. Niestety było bardzo zimno, ale w tłumie i przy dobrej muzyce się tego nie odczuwało.


13 stycznia 2014

Małżeństwo we troje - Eric - Emmanuel Schmitt

Tytuł: Małżeństwo we troje
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo: Znak
Strony: 320
Cena okładkowa: 32,90zł
Jak już nie raz i nie dwa wspominałam, Pana Schmitta wielbię i w ciemno biorę każdą jedną książkę. Zawiódł mnie raz, ale zostało mu to prawie że zapomniane i wybaczone. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam kolejną jego publikację, która niedawno pojawiła się na naszym rynku - Małżeństwo we troje. Jak można się już domyślić, znając twórczość autora, jest to zbiór opowiadań (normalnie za nimi nie przepadam, ale w tym wypadku wprost je uwielbiam!) nawiązujących do tego samego wątku, przedstawiający go jednak w różnych sytuacjach życiowych. Małżeństwo we troje mówi o dwóch postaciach, w których związek wkrada się trzecia. Trzecia, która ten związek buduje, bądź która ten związek rujnuje. 

Czy można stworzyć nowy związek, 
gdy poprzedni odcisnął na nas niezatarte piętno?

Eric-Emmanuel Schmitt po raz kolejny opowiada o głęboko ukrytych uczuciach, które odciskają swoje piętno na naszych relacjach z bliskimi. Tym razem nie będę Wam streszczać fabuły, pisać dokładnie o czym jest, bo w książce znajdziemy 5 krótkich opowiadań, które by streścić, trzeba by było wejść w ich treść i mogłyby się pojawić spoilery, których nie toleruję. Nie chcę psuć zabawy, więc to do Was należeć będzie odkrycie o czym i w jaki sposób książka mówi. Sama jestem nią oczarowana! Muszę Was jednak ostrzec! Nie czytajcie tej książki przy ludziach. Sama nie zdawałam sobie z tego sprawy i zabierałam ją ze sobą w torebce. Ostatecznie skończyło się to dobrze, bo nikt nie patrzył na mnie na wariatkę, ale były fragmenty, przy których miałam ochotę się śmiać, więc starałam dyskretnie uśmiechać, ale jeszcze więcej było fragmentów, przy których miałam ochotę płakać i zwyczajnie to robiłam, bo nie byłam wstanie powstrzymać łez. Nienawidzę przerywać czytania książki, żeby otrzeć łzy, ale gdyby nie to, ludzie pomyśleliby, że mam nierówno pod sufitem. Książkę jak najbardziej polecam, opowiadania są jak zwykle prosto napisane, ale pokazują całą gamę emocji. Autor potrafi grać na uczuciach czytelnika a do tego pisać w taki sposób, żeby to wszystko do niego trafiło. Zachęcam do czytania jej w czterech ścianach swojego pokoju, by móc przeżyć te wszystkie emocje nie przejmując się nimi i nie przerywając lektury. Kolejny świetny tytuł autora, który zaraz obok Kobiety w lustrze czy Odette i inne historie miłosne stał się moim ulubionym!

11 stycznia 2014

Zrób coś dobrego, świat się odwdzięczy!

Wierzę w karmę! Wierzę, że kiedy my będziemy dobrzy, świat nam się odwdzięczy. Kiedy będziemy źli, również nas to zło spotka. Sama kiedyś doświadczyłam ludzkiej życzliwości. Przed maturą zgubiłam portfel. Pal licho portfel i pieniądze w środku. Najważniejsze były dla mnie dowód osobisty (bez niego na maturę nie można wejść), prawo jazdy, bilet miesięczny (dopiero co załadowany, bo był to początek miesiąca), zdjęcia do wyrobienia dokumentów, karta do bankomatu. Dla mnie największym problemem byłoby wyrobienie tych wszystkich dokumentów na nowo. Po pierwsze koszt, po drugie czas. Kiedy pojechałam na policję zgłosić zgubę, w międzyczasie przyjechała do mnie do domu kobieta, która znalazła mój portfel na ladzie w piekarni. Kiedy rano płaciłam za zakupy, zostawiłam go. Chciała oddać go sprzedawczyniom, ale nie wiedziała co z nim zrobią a sama tydzień wcześniej znalazła się w takiej sytuacji i zgubiła swój. Portfel wrócił do mnie cały i zdrowy a ja byłam przeszczęśliwa, bo uniknęłam latania po urzędach i wydawania setek na nowe dokumenty. Wyszłam z założenia, że dobro do mnie wróciło, bo sama wcześniej znalazłam telefony komórkowe. Jeden ja, dwa mama i wszystkie znalazły swoich właścicieli, chociaż nie zawsze było łatwo. Niektórym może wydać się to śmieszne, ale wierzę w karmę i wierzę w to, że odzyskałam swój portfel dlatego, że sama poszukiwałam wcześniej właścicieli zgubionych telefonów. Mogłabym przecież olać sprawę, wyrzucić kartę i mieć nowy telefon (dwa z nich były zupełnie nowe!), ale wyszłam z założenia, że sama chciałabym odzyskać swój, gdybym go zapodziała, więc warto spróbować. Jeżeli się nie uda to już jest inna kwestia. Liczy się podjęty trud.

Dlatego też, kiedy obejrzałam filmik, który podrzuciła Dalia (TUTAJ)  po prostu się popłakałam. Filmik naprawdę mnie wzruszył, bo jest pięknie nakręcony. Oczywiście można by się przyczepić do paru szczegółów, bo nie jest idealny, ale chodzi o to by załapać sens przesłania a nie skupiać się na stronie technicznej. Po prostu go obejrzyjcie i powiedzcie jak na Was działa. Możliwe, że jestem po prostu wyjątkiem, którego ruszają takie produkcje, więc chciałabym usłyszeć Waszą opinię!




Przesłanie na dziś: Bądź dobry! Zrób coś dla kogoś innego, aby świat mógł Ci się odwdzięczyć! Nie wzywam Was do wielkich gestów. Czasami wystarczy uśmiech, kiedy ktoś jest smutny, czasami wystarczy ustąpić komuś miejsca w autobusie, czasem kupić bułkę za 40gr. Małym gestem możemy komuś poprawić humor, zmienić jego postrzeganie świata, URATOWAĆ! Zacznijmy działać! Niech to nie będzie jednorazowy gest. Pamiętajcie by być dobrymi na co dzień. Nie trzeba do tego każdego dnia ratować bezpańskich psów, czy zapraszać bezdomnych na obiad. Czasem najprostsze gesty sprawiają więcej niż setki dolarów!


10 stycznia 2014

Nieskończoność - Holly-Jane Rahlens



Książki z serii Poza czasem wydawnictwa Egmont podbiły moje serce. Świetne historie o podróżach w czasie. Książki, których fabuła ma miejsce w teraźniejszości albo w przyszłości, ale zawsze prowadzi bohaterów w przeszłość. Czasem w historyczną przeszłość, czasem w bardziej prywatną. Podróże w czasie od wieków fascynują ludzi i są przedmiotem wielu spekulacji. Sama jeżeli miałabym taką możliwość, chciałabym się przenieść w przeszłość i zobaczyć jak wtedy żyło się ludziom. Być może dlatego tak bardzo podobają mi się te historie i pewnie dlatego nie przegapiłam okazji, żeby przeczytać Nieskończoność.

Przypływ - Daniela Sacerdoti [zapowiedź]




8 stycznia 2014

Ogród Kamili - Katarzyna Michalak

Tytuł: Ogród Kamili
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Znak
Strony: 352
Cena okładkowa: 34,90zł
Zawsze mam wątpliwości kiedy sięgam po takie książki jak ja. Jak można na blogu zauważyć, moimi ulubionymi gatunkami są zdecydowanie i niepodważanie fantastyka i literatura podróżnicza. Ta pierwsza we wszelkich odmianach: te bzdety dla nastolatek i urban fantasy i science fiction, chociaż z tym ostatnim dopiero się oswajam. O książkach podróżniczych nie pisałam tutaj aż tak wiele, ale mam ich sporo i myślę, że jeszcze zdążę nadrobić zaległości i przedstawić Wam kilka naprawdę świetnych tytułów, ale nie o tym dzisiaj. Dzisiaj przedstawiam Wam Ogród Kamili, czyli książkę co do której miałam ogromne wątpliwości, ale że Bezdomna, Katarzyny Michalak bardzo mi się podobała, postanowiłam zaryzykować i z tym tytułem.

Kamila jest marzycielką. Ma dwadzieścia cztery lata i żyje w zamkniętym świecie, w którym najważniejsze są jej ciocia, książki i kwiaty. Nie może znaleźć sobie pracy, bo nie potrafi połączyć tego co lubi z tym, co mogłaby robić. Osiem lat temu przeżyła tragedię: w tym samym czasie straciła matkę i ukochanego. Gdyby nie ciocia, wylądowałaby w bidulu. Od tego czasu dziewczyna żyje w bańce mydlanej, ale ona zaczyna pękać a sama Kamila chciałaby zacząć żyć pełną piersią. Umożliwia jej to Jakub, jej ukochany, do którego od ośmiu lat pisze maile, na które on nigdy nie odpowiedział. Mężczyzna żałuje, ale postanawia wziąć życie Kamili w swoje ręce - oczywiście bez jej zgody.

Książka pozostawiła mnie z tym tzw. kacem książkowym. Skończyłam czytać, zamknęłam książkę i zastanawiałam się, czy to rzeczywiście koniec, czy przez przypadek nie odpadło kilka stron. Niebawem wychodzi kolejny tom serii Zacisze Gosi, które mam nadzieję, że wyjaśni czytelnikom więcej. Liczę, że tytułowa Gosia to sąsiadka Kamili a więc będziemy mogli poznać dalszą część historii a nie tę samą historię tyle, że z innego punktu widzenia. To ostatnia deska ratunku, której się chwytam, bo naprawdę chcę wiedzieć co takiego wydarzyło się po tych ostatnich kilku zdaniach!


6 stycznia 2014

Kobiety kochają karty upominkowe!

Jeżeli uważacie, że ich nie kochacie to znaczy, że jeszcze nie miałyście z nimi do czynienia. Myślę, że nawet panowie nie odmówiliby sobie przyjemności, by pójść z taką kartą do sklepu, wybrać odpowiednie produkty i wyjść z nimi nie zostawiając gotówki albo dopłacając grosze. Świetne uczucie! Wiem co mówię, bo sama ostatnio z mamą szalałam, ale od początku...

Pewnego dnia przed świętami tata wraca do domu i mówi, że ma niespodziankę, prezent dla nas. Okazało się, że na firmowej kolacji jako jeden z nielicznych wygrał kartę upominkową do Sephory o wartości 500zł. Przyszedł więc czas, by porządnie się zastanowić nad zakupami i wybrać coś dla siebie. Może gdyby był to inny sklep nie byłoby problemu, ale z Sephorą nie było prosto. Jeżeli nie wiecie co mam na myśli to wejdźcie do sklepu i spójrzcie na ceny czegokolwiek.



4 stycznia 2014

Diabelskie maszyny: tom I i II - Cassandra Clare

Tytuł: Mechaniczny anioł
Autor: Cassanra Clare
Wydawnictwo: MAG
Strony: 468
Cena okładkowa: 39zł
Od września na blogu o książkach Cassandry Clare a nawet o ekranizacji jednej z nich było dużo. 5 tomów tzw. trylogii Dary Anioła, do tego post na temat ekranizacji Miasta kości. Nie sądziliście chyba, że tak łatwo Was od niej uwolnię. Co to, to nie! Jakiś czas temu na horyzoncie pojawiło się wznowienie i zakończenie trylogii Diabelskich Maszyn. Miałam tę przyjemność przeczytania na razie dwóch pierwszych tomów i to właśnie o nich dzisiaj napiszę kilka słów.

Magia jest niebezpieczna, ale miłość jeszcze bardziej. Kiedy szesnastoletnia Tessa Gray pokonuje ocean, żeby odnaleźć brata, celem jej podróży jest Anglia za czasów panowania królowej Wiktorii. W londyńskim Podziemnym Świecie, w którym po ulicach przemykają wampiry, czarownicy i inne nadnaturalne istoty, czeka na nią coś strasznego. Tylko Nocni Łowcy, wojownicy ratujący świat przed demonami, utrzymują porządek w tym chaosie. W miarę jak w trakcie swoich poszukiwań, zostają wciągnięci w intrygę, grożącą zagładą Nocnych Łowców, Tessa uświadamia sobie, że będzie musiała wybierać między ratowaniem brata a pomaganiem nowym przyjaciołom, którzy próbują ratować świat… i że miłość potrafi być najbardziej niebezpieczną magią.


3 stycznia 2014

Angielski. Intensywny kurs gramatyki

Pod koniec listopada pisałam Wam o kursie do języka angielskiego: Najważniejsze konwersacje w animacjach. Równolegle korzystałam wtedy z kursu: Angielski Intensywny kurs gramatyki, na platformie MultiKurs.pl o którym chciałabym wspomnieć dzisiaj kilka słów. Z kursu miałam przyjemność korzystać przez ok. 2 miesiące, w ciągu których chciałam uporządkować i utrwalić swoją znajomość angielskiej gramatyki. Jako, że kurs obejmuje poziomy A1-B2 nie liczyłam na naukę niczego nowego, jedynie na powtórkę i utrwalenie zagadnień, które sprawiają mi kłopot (m.in. Passive Voice, Conditionals). Co z tego wyszło?

http://www.multikurs.pl/

2 stycznia 2014

Grudzień w pigułce

#1 - Zmiany

Po pierwsze postanowiłam, że kończę z serią postów Piątki z angielskim. W internecie jest tak dużo materiałów do nauki plus przygotowanie takiego postu pochłania bardzo dużo czasu a bardzo mi go w ostatnim czasie brakuje, więc zdecydowałam się przestać tworzyć tę serię.

Po drugie planuję rozbudowę bloga o nowe tematy, aczkolwiek odbywać się to będzie krok po kroku. W styczniu i w lutym pewnie też nadal dominować będzie literatura i nawet do końca tego i następnego roku będzie jej dużo, ale chciałabym pisać na różne tematy. Powoli uskuteczniałam to też pod koniec zeszłego roku, ale mimo wszystko dominowały posty językowe bądź literackie. Teraz chciałabym pisać więcej tak naprawdę o wszystkim, ale odbywać się to będzie stopniowo.