Świeżo po lekturze, mogę szczerze powiedzieć, że czuję pewien niedosyt. Do książki usiadłam z wielkim zaciekawieniem, natomiast po lekturze mam bardzo mieszane uczucia. Na początku co pewien czas po prostu odkładałam książkę na bok. Kompletnie nie mogłam się skupić na tekście i nawet nie miałam uczucia jakie towarzyszyło mi przy kolejnych tomach Harrego Pottera, żeby zostać sam na sam z książką, odciąć się od otaczającego świata i tylko czytać. Ostatecznie jednak mogę stwierdzić, że książka podobała mi się i na pewno polecam ją fanom pisarstwa Carlosa.
Dlaczego więc mam mieszane uczucia i czuję niedosyt? Na początku poznajemy Maxa i jego rodzinę. Autor opisuje przeprowadzkę rodziny, codzienne zajęcia, i poznanie nowego kolegi. Rozumiem, nakreślenie sytuacji, fabuły i wstęp do akcji głównej musi być, bo bez tego też byłoby źle, ale dlaczego trwało to tak długo? Wszystko to, rzeczywiście było potrzebne i dało większe rozeznanie w sytuacji, jednak uważam, że autor mógł to wszystko skrócić poświęcając przy tym więcej uwagi akcji, która miała miejsca praktycznie pod koniec.
Podsumowując, książka jest na pewno ciekawą pozycją, po którą warto sięgnąć. Nie twierdzę, że mi się nie podobała, bo była ciekawa i w sumie inna, jednak zmieniłabym w niej kilka rzeczy. Carlos Ruiz Zafón w moim mniemaniu jest świetnym pisarzem i każdy powinien zajrzeć do jego dzieł. Wydaje mi się, że osiągnął swój cel, którym było pisanie takich powieści, żeby każdy czytelnik - czy to dziewięcioletni, trzydziestoletni czy osiemdziesięcioletni - mógł zajrzeć i znaleźć coś dla siebie.
Rodzina Carverów (trójka dzieci, Max, Alicja, Irina, i ich rodzice) przeprowadza się w roku 1943 do małej osady rybackiej, na wybrzeżu Atlantyku, by zamieszkać w domu, który niegdyś należał do rodziny Fleishmanów. Ich dziewięcioletni syn Jacob utonął w morzu. Od pierwszych dni dzieją się tutaj dziwne rzeczy (Max widzi nocą w ogrodzie clowna i dziwne posągi artystów cyrkowych), ale ważniejsze, że dzieci poznają kilkunastoletniego Rolanda, dzięki któremu mogą to i owo dowiedzieć się o miasteczku (np. historię zatopionego w wodach przybrzeżnych, pod koniec pierwszej wojny, okrętu "Orfeusz") i poznać dziadka Rolanda, latarnika Victora Kraya, który opowie im o złym czarowniku znanym jako Cain lub Książę Mgły, chętnie wyświadczającym usługi, ale nigdy za darmo. Coś, co dzieciom wydaje się jeszcze jedną miejscową legendą, szybko okazuje się zatrważającą prawdą.Czuję się trochę tak, jakby ktoś ze mnie zadrwił. Siedziałam, czytałam wstęp - bardzo długi wstęp - żeby potem praktycznie przez moment dowiedzieć się jakie jest zakończenie. To trochę tak jak oglądanie filmu na TVN'ie. Oglądacie, wciągacie się w akcję i trzy minuty przed zakończeniem, puszczają Wam piętnastominutowe reklamy. Nie denerwuje Was to? Bo mnie bardzo.Nota wydawcy
Podsumowując, książka jest na pewno ciekawą pozycją, po którą warto sięgnąć. Nie twierdzę, że mi się nie podobała, bo była ciekawa i w sumie inna, jednak zmieniłabym w niej kilka rzeczy. Carlos Ruiz Zafón w moim mniemaniu jest świetnym pisarzem i każdy powinien zajrzeć do jego dzieł. Wydaje mi się, że osiągnął swój cel, którym było pisanie takich powieści, żeby każdy czytelnik - czy to dziewięcioletni, trzydziestoletni czy osiemdziesięcioletni - mógł zajrzeć i znaleźć coś dla siebie.
mnie książka podobała się bardzo. :) pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńAutora uwielbiam, a książkę naprawdę miło wspominam ;)
OdpowiedzUsuńczytałam dwie książki tego autora w tym osławiony już Cień wiatru i pomimo pięknego stylu autora i magii zawartej w jego książkach, miejscami nudziłam się podczas czytania...
OdpowiedzUsuńPodobała mi się ta książka i nie odczuwałam braku akcji, wciągnął mnie opisany świat i na nic innego nie zwracałam uwagi :)
OdpowiedzUsuńMnie również wciągnął opisany świat, jednak mimo wszystko brakowało mi trochę akcji. Zaczęłam wczoraj wieczorem czytać Pałac Północy i od razu zaczyna się akcja, co mnie jeszcze bardziej przyciąga do książki ;)
UsuńA ja jej poszukuję, podobała mi się książka "Światła września" i chcę przeczytać poprzednie książki.
OdpowiedzUsuńJa pierwszą przeczytałam Marinę, dlatego skusiłam się na trzypak z księgarni Matras, bo był w promocji ;) Teraz czytam po kolei, na razie skończyłam księcia i dopiero wczoraj wieczorem zaczęłam Pałac Północy ;) Najbardziej jednak nie wiem czemu ciekawią mnie właśnie Światła Września, bo o nich najwięcej słyszałam ;)
UsuńCzytałam tylko jedną książkę Zafona i stwierdzam, że czas najwyższy sięgnąć po inne, bo to aż wstyd ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGdzie tam wstyd ;) Ja dotychczas tez przeczytałam tylko jedną, teraz tego księcia i jestem przy trzeciej, ale to tylko dlatego, że dorwałam ten trzypak, tak to pewnie też bym na razie była przy jednej ;)
UsuńBardzo lubię tego autora, więc na pewno i z tą pozycją kiedyś sie zapoznam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i zapraszam do mnie:
papierowyazyl.blogspot.com
Jest u mnie, w szkole jego ksiązka, więc muszę się w końcu wybrać.
OdpowiedzUsuńLubię tego autora więc na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jutro zamierza udać się na zakupy. Nie wyjde ze sklepu dopóki jej nie kupię. Poprostu nie mogę się doczekać :P
OdpowiedzUsuń