Po Lawendowy Pokój sięgnęłam z racji przyrównania książki do twórczości Erica Emmanuela-Schmitta, którego uwielbiam, którego książki łykam praktycznie w całości i którego każdą kolejną książkę biorę w ciemno, bo wiem, że będzie dobra. Dlatego też poprzeczka dla tego tytułu została postawiona niebywale wysoko, czego zazwyczaj staram się nie robić, bo okazuje się, że całkiem przyzwoite tytuły, nie zaspokajają moich oczekiwań. Było tak też i tym razem, chociaż nie do końca, ale do tego jeszcze dojdę.
Jean Perdu kochał. Kochał tak mocno, że po 21 latach nie może się z tej miłości otrząsnąć. Zrezygnował z własnego życia i po prostu funkcjonuje. Zrezygnował z jedzenia, które lubił, bo mogłoby przypominać ją, zrezygnował z wszelkich przyjemności, zapachów, muzyki, jednego z pokoi w swoim mieszkaniu, bo wszystko mogłoby doprowadzić do wspomnień o niej. Przerażające. Przerażające, że można kochać kogoś tak mocno, że przez tyle lat nie można się z tego otrząsnąć, wrócić do normalnego życia i stracić tak naprawdę najcenniejszy czas. Z drugiej strony niesamowite, bo chciałabym, żeby ktoś kochał mnie tak mocno. Chyba każdy chciałby czuć taką bezwarunkową miłość i każdy chciałby ją ofiarować. Jean jej doświadczył, choć był tym drugim, potrafił ją też dać i dawał przez kolejne lata, kiedy został sam.
Hеllo, Neat post. There iis ɑn issue together with your ѕite in internet explorer, might
OdpowiedzUsuńcheck this? IE nonetheless is the marketplace leader and a huge portion of people will omit your
excellent writing because of this problem.
Ңeгe iѕ my webb site - sky uk