Tytuł: Amerykańscy Bogowie Autor: Neil Gaiman Wydawnictwo: MAG Strony: 462 Cena okładkowa: 45zł |
Amerykańscy Bogowie to
moje pierwsze spotkanie z Neilem Gaimanem. Sama nie wiem czy
zdecydowałabym się na ten tytuł sama z siebie, ale zachwyty nad
wznowieniem tytułu innych osób i rekomendacja na samej okładce:
„Najlepsza książka fantasy XXI wieku według czytelników Locusa”
skutecznie mnie do niej zachęciły i sprawiły, że zapragnęłam
się z nią zapoznać. Amerykańscy Bogowie okazali się lekturą
dość specyficzną, która mi się podobała, ale do której na
pewno więcej nie wrócę.
Po trzech latach
spędzonych w więzieniu Cień ma wyjść na wolność. Ale w miarę
jak do końca odsiadki pozostają mu tygodnie, godziny, minuty,
sekundy, czuje narastający niepokój. Dwa dni przed zakończeniem
wyroku jego żona, Laura, ginie w wypadku samochodowym w tajemniczych
okolicznościach – wszystko wskazuje na zdradę małżeńską.
Oszołomiony Cień powraca do domu, gdzie spotyka tajemniczego pana
Wednesdaya, twierdzącego, iż jest uchodźcą wojennym, byłym
bogiem i królem Ameryki. Razem wyruszają oni w niesamowitą podróż
przez Stany, rozwiązując zagadkę morderstw, które co zimę są
dokonywane w małym amerykańskim miasteczku. Jednak podąża za nimi
ktoś, z kim Cień musi zawrzeć pokój…
Książkę czytałam z
wrażeniem jakbym oglądała kolejne odcinki fascynującego serialu,
który nie do końca porywa fabułą, ale zakończenie każdego z
nich sprawia, że widz chce więcej i więcej. Tutaj było tak samo.
Książka mnie nie zachwycała, nie sprawiała, że zapominałam o
wszystkim wkoło, ale mimo wszystko sprawiała, że czytałam dalej i
chciałam poznać jej zakończenie. Niestety przy okazji dość mocno
się wymęczyłam, ponieważ czytałam ją około dwóch tygodni, co
zdarza mi się naprawdę sporadycznie. Za każdym razem miałam
wrażenie, że przeczytałam jakieś trzydzieści stron, kiedy za mną
było zaledwie pięć. Chociaż książka mnie nie wynudziła to dość
mocno wymęczyła i na pewno już do niej nie wrócę. Jest to tytuł
na raz, który mimo wszystko cieszę się, że przeczytałam, ale
przez który nie mam ochoty przedzierać się ponownie.
Po zapoznaniu się z
Amerykańskimi Bogami zastanawia mnie, dlaczego książka została
uznana za jedną z lepszych a nawet za najlepszą według czytelników
Locusa. Nie powaliła mnie, nie pokazała czegoś rzeczywiście
fenomenalnego. Zwyczajnie mnie zaciekawiła. Jedyny fakt jest taki,
że liczę na ukończenie serialu i możliwość jego obejrzenia,
ponieważ jestem go bardzo ciekawa. Pomysł na książkę był fajny,
może okazać się czymś fenomenalnym dla sukcesu serialu, ale
niestety nie padłam w zachwycie po przeczytaniu książki, dlatego
ani jej Wam nie polecam ani Was nie zniechęcam. Jestem pewna, że
wielu z Was znajdzie w niej coś, co sprawi, że stanie się
najlepszą książką przeczytaną w życiu, ale jeszcze inna grupa
uzna ją za bardzo przeciętne czy nawet słabe czytadło. Sama
jestem gdzieś pomiędzy. Fajna książka na raz, do której na pewno
już nie wrócę i której chętnie znajdę nowy dom, by znalazła
jakiegoś bardziej zafascynowanego nią czytelnika. Wybór
pozostawiam więc Wam.
Moja przygoda z Gaimanem się jeszcze nie rozpoczęła :)
OdpowiedzUsuńDo tych wszystkich "naj" na okładkach trzeba podchodzić z dużym dystansem ;-)
OdpowiedzUsuńWydanie z tą okładką wygląda rewelayjnie *.* Amerykańskich Bogów czytałam, podobali mi się, ale muszę ci przyznać rację odnośnie tego, że są specyficzni. Gaiman w ogóle jest specyficzny i ja go za to akurat lubię, ale wiem, że nie każdemu to pasuje ;)
OdpowiedzUsuńLektura dopiero przede mną, ale zapowiada się naprawdę ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńwiesz to jedyna książka tego autora, której jeszcze nie czytałam...a jeśli chcesz sobie o nim wyrobić zdanie to polecam Chłopaków Anansiego...poza tym Gaimana albo się lubi albo nie;PD
OdpowiedzUsuńJa wiem... poprzednie wydanie ładniejsze. Gaiman ma specyficzny styl, albo się go kupuje, albo odchodzi z "meh" i kompletnym niezrozumieniem fenomenu ;) Mnie akurat "Amerykańscy bogowie" ujęli tym świetnym nierealnym klimatem, taką nieoczywistą grozą i fajnym plot twistem. Co do serialu, powoli tracę nadzieję, że zobaczymy go w ramówce :/
OdpowiedzUsuńHm, o autorze słyszałam, ale nic jeszcze nie przeczytałam. Co do tej powyższej myślę, że skoro powstaje serial, to warto zapoznać się z książką. I faktycznie, każdy sam musi się przekonać, czy to coś dla niego :)
OdpowiedzUsuń