24 lutego 2014

Wystrzałowa dziewiątka - Janet Evanovich


 
Stephanie Plum powraca. Po raz dziewiąty zaglądamy do Grajdoła i mamy przyjemność spędzić trochę czasu z naszą ulubioną bohaterką, jej przyjaciółmi, kochankami, szaloną rodzinką i jeszcze bardziej szalonymi mieszkańcami Jersey. Stephanie chyba nigdy nie zostanie profesjonalnym Łowcą Zbiegów, nigdy nie upora się z sercowymi problemami i nigdy nie pozbędzie się wariatów z jej życia.

Vinnie bierze się za nowy biznes. Poręcza za obcokrajowca, któremu w ciągu tygodnia kończy się wiza a który zaginął. Nie ma jego samochodu, nikt nie widział go w pracy a wszyscy są coraz bardziej spięci. Pozostali NS’i odchodzą w zapomnienie, bo ta sprawa jest najważniejsza. Jeżeli nie uda się znaleźć zbiega, Vinnie ucieknie a wszyscy zostaną bez pracy. Jak już więc pewnie możecie się domyślić, zadanie spada na Śliweczkę, która łączy swe siły z Komandosem, z którym łączy ją już gorąca przeszłość. Nie zabraknie strzałów, gróźb śmierci, włamań i spięć między wybrankami jej serca. Stephanie jest bliżej śmierci niż kiedykolwiek, ponieważ pojawiła się w środku gry, której zasad nie zna.

Tytuł: Wystrzałowa dziewiątka
Autor: Janet Evanovich
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Strony: 384
Cena okładkowa: 39,90zł
Za każdym razem zastanawiam się skąd Janet Evanovich bierze tyle pomysłów. Dziewięć tomów w tym samym otoczeniu, z tymi samymi bohaterami i z podobnym schematem fabuły, w której zmieniają się jednak wydarzenia. Dziewięć tomów, które daje wiele stron świetnej zabawy i rozrywki, które absolutnie nie nudzi i nie sprawia, że mamy dość tej serii, a które powiedziałabym, że dają przedsmak kolejnych historii i które obiecują dalszą, rewelacyjną rozrywkę. Jestem ogromną fanką serii, cieszę się, że wydawca kontynuuje ją w naszym kraju i pozwala na chwile śmiechu z książką. Mało jest książek tego typu, książek które łączyłyby w sobie kryminał i komedię, które dawałyby z siebie tak prosty, ale tak niezwykle trafiający do czytelnika humor. Pani Evanovich skrupulatnie pokazuje nam co siedzi jej w głowie i za każdym razem jestem pod wrażeniem i zastanawiam się, skąd czerpie inspiracje. Za każdym razem, gdy pojawia się u mnie Śliweczka, tata podkrada mi ją pierwszy i daje jej świetne recenzje swoimi wybuchami śmiechu. Wtedy wiem, że po raz kolejny zarówno autorka jak i tłumacz się sprawdzili i dali nam kolejny rewelacyjny tom.

Na temat tej serii zdania są podzielone. Są ogromni fani, ale też osoby, do których nie trafia. Na szczęście tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. Absolutnie rozumiem, że nie do każdego musi trafić ten rodzaj humoru, ale nie rozumiem osób, które z góry zakładają, że to: „nie dla mnie”. No ludzie, jeżeli nie spróbujecie to nie będziecie wiedzieć, więc dajcie książce szanse. Jeżeli Wam się nie spodoba to przecież nikt nie zmusi Was do przeczytania całej serii, ale jest szansa, że traficie na coś, co po prostu powali Was na łopatki i sprawi, że będziecie się bawić tak, jak z żadną inną serią wcześniej. Na fali promocji serii w magazynie, do którego dołączony został pierwszy tom, Stephanie Plum zyskała ogromną rzeszę nowych fanów, którzy na początku byli nastawieni sceptycznie i długo powstrzymywali się od sięgnięcia po książkę a teraz są nią zachwyceni. Nie traćcie więc czasu i sięgnijcie po pierwszy, piąty, dziewiąty tom - nie ważne. Serię można czytać niezależnie od znajomości poprzednich tomów, aczkolwiek polecałabym jednak zacząć od początku i tomu pierwszego, ponieważ część wydarzeń się ze sobą łączy i jeżeli będziecie chcieli kiedyś wrócić do ich genezy to nie będziecie już mieć takiej zabawy.

4 komentarze:

  1. jestem dość ciekawa tej serii, więc zacznę od pierwszej części ;) a poza tym świetna recka jest wszystko czego oczekuję;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na półce czekają dwie pierwsze części, więc przydałoby mi się w końcu sięgnąć po nie. :)



    sylwuch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałem niedawno coś o pierwszy tomie - coś pozytywnego ;) Ale sam nie wiem, czy facetowi ma szansę się to spodobać? Raczej ciężka sprawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Katarzyna Meres28 lutego 2014 23:06

    Myślę, że dam szansę tej serii, jeśli znajdę troszkę więcej czasu, bo ostatnio jestem strasznie zabiegana :) Tytuł zapisuję.

    OdpowiedzUsuń