Beata Pawlikowska na bazie swojego podróżniczego doświadczenia i wszelkich notatek spisywanych w czasie wypraw postanowiła stworzyć uniwersalne rozmówki, które skupią się na zwrotach przydatnych i takich, które na pewno wykorzystamy. Obecnie, na rynku jest cała masa różnych rozmówek, ale bardzo często można znaleźć w nich w ogóle nieprzydatne zwroty i wyrażenia. Jak jest z tą pozycją? Zaraz Wam powiem ;)
Oba tytuły, które posiadam - i zgaduję, że reszta również (dostępne tytuły to: angielski, francuski, hiszpański, niemiecki, rosyjski i włoski) - są stworzone w taki sam sposób, czyli rozmówki zostały podzielone na działy. Wśród nich znajdziemy m.in.: Określam czas, Wyrażam emocje, Mam hobby, W hotelu, Lista napojów, Reklamacja, Śniadanie, W mieście, O moim kraju, O sobie, Mówię o pogodzie, Jestem ekologiczny, Podrywam, Stało mi się! i wiele, wiele innych. Część z rozdziałów to podstawy podstaw czyli wszelkie liczebniki, dni, miesiące itp.Na końcu znajdziemy również dodatek w postaci "Często mówione" oraz "Często widziane".
To, co mnie zdziwiło to format rozmówek. Jestem przyzwyczajona, że zazwyczaj są one dopasowane do jednej dłoni, literki są małe i trzeba się naszukać tego, czego potrzebujemy. Tutaj jest inaczej. Rozmówki nie są może wielkości normalnej książki, ale niewiele się od niej różnią. W każdym razie, w porównaniu do innych są dość spore. Plusem, który równoważy ich wielkość (jeżeli oczywiście dla kogoś to minus) jest normalny rozmiar czcionki, więc nie trzeba się wysilać, by coś przeczytać.
To, co spodobało mi się najbardziej to zapis w nawiasie, jak powinno się dane słowo/zdanie czytać. Dla kogoś, kto się uczy języka i wie jak czytać wymowa nie jest problemem i poradzi sobie nawet bez tego zapisu, ale jeżeli gdzieś wyjeżdżamy i nie znamy języka a na wszelki wypadek chcielibyśmy mieć możliwość zapytania o coś np. po rosyjsku, dzięki zapisowi wymowy, nie będzie problemem porozumienie się.
Minusy? Tak naprawdę dla mnie jest jeden. Nie wszystkie przedstawione zwroty są w pełni przydatne. Przykład? W rozdziale podrywam, pierwszy podany przykład to: "Przepraszam, zacznę może staroświeckim tekstem" - nie jest to może najmniej przydatne zdanie, ale jeżeli nie znamy dobrze języka to wątpię, że będziemy próbowali podrywać Niemkę czy Hiszpankę akurat takim tekstem. Mimo wszystko takich "niepotrzebnych" zwrotów jest naprawdę niewiele i muszę przyznać, że zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona tymi publikacjami. "Blondynka na językach" niestety mnie nie zachwyciła i mimo, że uwielbiam G+J i ich książki, uważam że była to jedna z najsłabszych pozycji na rynku językowym. Z tymi rozmówkami jest zupełnie inaczej i o dziwo bardzo mi się spodobały a nauka z ich pomocą jest czystą przyjemnością.
Za rozmówki pragnę serdecznie podziękować wydawnictwu G+J! To dzięki nim miałam okazję zapoznać się z tą serią publikacji Beaty Pawlikowskiej!
mnie w blondynce na jezykach rozbawił zwrot "poprosze masło bez jajecznicy" :D
OdpowiedzUsuńOoo nawet nie wiedziałam. Ja "Blondynkę.." znam tylko tak mniej więcej, nie przeglądałam dokładnie całej publikacji, bo mnie po prostu odrzuciła od siebie ;)
UsuńBardzo dobrze, że coś takiego powstało, karmią nas najczęściej wieloma niepotrzebnymi zwrotami, a te, jak najbardziej nam się przydadzą :D
OdpowiedzUsuńnie mogę nigdzie znaleźć francuskiego... xd
OdpowiedzUsuńA gdzie szukasz?
Usuńhttp://www.empik.com/rozmowki-francuski-pawlikowska-beata,p1066657584,ksiazka-p
o, dzięki ^^
UsuńJa właśnie po doświadczeniach z Blondynką na językach bardzo sceptycznie podchodzę do tych rozmówek. Bo tam oprócz wspomnianego masła bez jajecznicy uczyłam się jak odmówić jedzenia mięsa szczura (ze względów religijnych) czy też opowiadać o specjalnych lampach w rejonach gdzie noc może trwać prawie dobę... To było poprostu koszmarne, dlatego póki co nie jestem gotowa na kolejne spotkanie, nawet jeśli miałoby być lepsze. No i jeszcze jedno, by nauczyć się prawidłowej wymowy transkrypcja to za mało. I tak np w niemieckim ich - iś ... już po tym jednym słówku jestem w Niemczech w stanie rozpoznać moich rodaków. O wiele bardziej przydatna jak zawsze byłaby płyta...
OdpowiedzUsuńOjej no to rzeczywiście niefajne i niepotrzebne zwroty :/
UsuńAbsolutnie się z Tobą zgadzam, nie twierdzę, że kiedy jest transkrypcja to automatycznie wiemy jak rozmawiać w danym języku. Chodziło mi bardziej o to, że te rozmówki wybijają się na tle innych, bo zazwyczaj w tego typu publikacjach w ogóle nie ma płyt i nie ma też transkrypcji. Tak więc jest o wiele łatwiej jeżeli jest chociażby ta transkrypcja niż jakby nie miało być niczego ;)
Mnie jakoś też "Blondynka na językach" na przekonała, męczyłam się strasznie i odpuściłam... może Rozmówki są lepiej przygotowane, ale dopóki kiedyś sama nie wpadną mi w ręce to raczej będę się trzymać z daleka...
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńMyślicie, że z takich książek można nauczyć się języka? Pytam z ciekawości stricte "naukowej", bo osobiście wolę odgrywanie scenek (z takim skromnym projekcikiem właśnie ruszam:
http://angielski-przed-telewizorem.blogspot.com/),
ale czy ucząc się z takich książek jak "Blondynka..." jesteście potem w stanie prowadzić rozmowę w danym języku?
Pozdrawiam :)
Nie wiem jak inni, ale jeżeli chodzi o mnie to zdecydowanie nie da się nauczyć z takich pozycji języka (przynajmniej z tych rozmówek, bo blondynki dokładnie nie przeglądałam i nie uczyłam się z niej regularnie). Przynajmniej ja nie potrafię. Nauka gramatyki sprawia mi zawsze największą przyjemność i daje najwięcej zabawy a w takich publikacjach jej nie ma... ale lubię sięgać po różne książki i różne tytuły, żeby nauka była różnorodna, dlatego korzystam również z m.in. tych rozmówek ;)
Usuńhej. za kazdym razem jak wchodze na tego bloga, jestem zadowolona. wrzucasz mase fajnych informacji, materialow do nauki. gdyby tylko jeszcze nie brakowalo codziennej motywacji, jakos nie potrafie sie ogarnac. podziwiam Cie za Twoj upor :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa ogolnie nie przepadam za tego typu pozycjami, bo one są ciekawym dodatkiem,ale chyba tylko dla kogos, kto nie zamierza uczyc sie jezyka, a jedynie troche podszkolic na jakis wyjazd;) Poza tym nie moge sie przekonac do Pawlikowskiej. :>
OdpowiedzUsuńAle za to bardzo zaciekawiła mnie ta opcja z zapisywaniem wymowy w nawiasach i gdyby te rozmowki byly po szwedzku, to pewnie bym po nie sięgnęła :)
Pozdrawiam serdecznie:)
Nie przepadam ani za samą Pawlikowską, ani za jej serią książek do nauki języka, których formuła w ogóle mnie nie przekonuje, więc nie sądzę, żeby te rozmówki przypadły mi do gustu. Transkrypcja jest przydatna, ale bardzo wszystko upraszcza, z drugiej strony trudno oczekiwać że będziemy ze sobą nosić płytę i odtwarzać dany zwrot zanim go komuś powiemy ;)
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona działem "podrywam", aż się uśmiechnęłam! Wymowa w nawiasach z pewnością przydatna, ale nie jestem do końca przekonana. Uczyłam się już z blondynki na językach, ale nie do końca skutecznie niestety. Mimo wszystko dziękuję za recenzję:)
OdpowiedzUsuń