13 stycznia 2014

Małżeństwo we troje - Eric - Emmanuel Schmitt

Tytuł: Małżeństwo we troje
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo: Znak
Strony: 320
Cena okładkowa: 32,90zł
Jak już nie raz i nie dwa wspominałam, Pana Schmitta wielbię i w ciemno biorę każdą jedną książkę. Zawiódł mnie raz, ale zostało mu to prawie że zapomniane i wybaczone. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam kolejną jego publikację, która niedawno pojawiła się na naszym rynku - Małżeństwo we troje. Jak można się już domyślić, znając twórczość autora, jest to zbiór opowiadań (normalnie za nimi nie przepadam, ale w tym wypadku wprost je uwielbiam!) nawiązujących do tego samego wątku, przedstawiający go jednak w różnych sytuacjach życiowych. Małżeństwo we troje mówi o dwóch postaciach, w których związek wkrada się trzecia. Trzecia, która ten związek buduje, bądź która ten związek rujnuje. 

Czy można stworzyć nowy związek, 
gdy poprzedni odcisnął na nas niezatarte piętno?

Eric-Emmanuel Schmitt po raz kolejny opowiada o głęboko ukrytych uczuciach, które odciskają swoje piętno na naszych relacjach z bliskimi. Tym razem nie będę Wam streszczać fabuły, pisać dokładnie o czym jest, bo w książce znajdziemy 5 krótkich opowiadań, które by streścić, trzeba by było wejść w ich treść i mogłyby się pojawić spoilery, których nie toleruję. Nie chcę psuć zabawy, więc to do Was należeć będzie odkrycie o czym i w jaki sposób książka mówi. Sama jestem nią oczarowana! Muszę Was jednak ostrzec! Nie czytajcie tej książki przy ludziach. Sama nie zdawałam sobie z tego sprawy i zabierałam ją ze sobą w torebce. Ostatecznie skończyło się to dobrze, bo nikt nie patrzył na mnie na wariatkę, ale były fragmenty, przy których miałam ochotę się śmiać, więc starałam dyskretnie uśmiechać, ale jeszcze więcej było fragmentów, przy których miałam ochotę płakać i zwyczajnie to robiłam, bo nie byłam wstanie powstrzymać łez. Nienawidzę przerywać czytania książki, żeby otrzeć łzy, ale gdyby nie to, ludzie pomyśleliby, że mam nierówno pod sufitem. Książkę jak najbardziej polecam, opowiadania są jak zwykle prosto napisane, ale pokazują całą gamę emocji. Autor potrafi grać na uczuciach czytelnika a do tego pisać w taki sposób, żeby to wszystko do niego trafiło. Zachęcam do czytania jej w czterech ścianach swojego pokoju, by móc przeżyć te wszystkie emocje nie przejmując się nimi i nie przerywając lektury. Kolejny świetny tytuł autora, który zaraz obok Kobiety w lustrze czy Odette i inne historie miłosne stał się moim ulubionym!

18 komentarzy:

  1. Recenzja zachęcająca! A w publicznych środkach transportu jej czytań nie będę bo mi się wtedy słabo robi :-))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam zupełnie takie same odczucia co do Schmitta - też nie lubię opowiadań, ale dla niego robię wyjątek, i też biorę każdą jego książkę w ciemno. Chociaż tej akurat jeszcze nie czytałam. Zdradzisz nam, na której się zawiodłaś? "Moje życie z Mozartem"?

    OdpowiedzUsuń
  3. Blisko ;) "Mojego życia z Mozartem" jeszcze nie czytałam, ale "Kiki van Beethoven" też mi nie podeszła niestety.

    OdpowiedzUsuń
  4. Heh, też szykuję recenzję tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę ją przeczytać bo ten autor to mistrz krótkiej formy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj tak - to też jedna z moich ulubionych książek tego autora;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę koniecznie po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Natalia Zdziebłowska13 stycznia 2014 20:32

    Mmm... mam na nią ochotę. U mnie w bibliotece ją widziałam ostatnią. Może zapoznam się z nia w ferie? Hmmm... kto wie ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :3

    http://natalax3recenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. www.dokultury.blogspot.com13 stycznia 2014 22:14

    Kiedyś zaczytywałam się Schmittem... teraz chyba trochę wyrosłam, ale "Kobiety w lustrze" na mnie czekają, więc pewnie kiedyś wrócę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Polecę tego autora mojej siostrze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Katarzyna Meres14 stycznia 2014 01:16

    Jestem ciekawa na jakiej książce się zawiodłaś? :)
    Schmitta też wielbię i biorę w ciemno! :) "Małżeństwo we troje" bardzo mi się podobało; to mój ulubiony tom opowiadań :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku... to można wyrosnąć ze Schmitta? O nie! Ja nie chcę! :) A tak serio jak najbardziej polecam Kobiety w lustrze, mam nadzieję, że przywrócą Ci wiarę w autora :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A odpowiedź była już troszkę niżej ;) "Kiki van Beethoven" mi nie podeszła niestety...

    OdpowiedzUsuń
  14. W takim razie czekam i podrzuć link jak już będzie opublikowana :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Katarzyna Meres14 stycznia 2014 09:10

    Mnie jakoś też nie zauroczyła, ale ciekawie się ją czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ja z chęcią coś przeczytam w końcu tego Pana - przymierzam się do Oskara i Róży, ale ta pozycja także mnie przekonuje;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Skąd ja to znam? Zażyczyłem sobie na Gwiazdkę, ale Gwiazdor dostał listę i niestety,w co innego trafił, ale było to coś równie dobrego. :) Mam nadzieję, że już niedługo przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytam, więc jestem3 lutego 2014 09:18

    Wstyd przyznać, ale nie czytałem żadnej książki Schmitta, pora to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń