31 marca 2014

Dopóki śpiewa słowik - Antonia Michaelis

Dopóki śpiewa słowik miało być lekturą wyjątkową. Wiele osób zachwycało się Baśniarzem, którego nie miałam jeszcze przyjemności czytać, więc z góry założyłam, że i ta książka będzie miała w sobie magię i wszystkich czytelników oczaruje. Niestety po raz kolejny poprzeczka ustawiona była zbyt wysoko i lektura nie spełniła moich oczekiwań.

Jari ma osiemnaście lat i w porównaniu z najlepszym przyjacielem, Mattim, jest nieporadny w kontaktach z dziewczętami. Nic dziwnego. Żył dotąd w uporządkowanym świecie stałych norm i krochmalonych koszul – brakuje mu doświadczenia. To wszystko zmienia się, gdy spotyka Jaschę. Ta wywierająca niezwykłe wrażenie dziewczyna prowadzi go ze sobą do domu w samym środku leśnej pustelni. Tam Jari odkrywa świat piękna, finezyjnych ornamentów i zmysłowego upojenia. Ale wkrótce okazuje się, że Jascha skrywa pewną tajemnicę. I że za pięknymi złudzeniami kryje się porażająca prawda. Dom na odludziu. Błądzący wędrownik. Las, skrywający zbyt wiele grobów. I niebezpieczeństwo, które wychodzi poza granice wyobrażeń.


Tytuł: Dopóki śpiewa słowik
Autor: Antonia Michaelis
Strony: 416
Wydawnictwo: Dreams
Cena okładkowa: 44,90zł
Trzeba przyznać, że autorka miała pomysł. Po skończonej lekturze stwierdzam, że zamysł sam w sobie był naprawdę wyjątkowy i ciekawy. Coś o czym nie miałam okazji wcześniej czytać otoczone czystym pięknem. No i tyle by było plusów w tej książce, ponieważ poza tym jest ona niebywale nudna i tak naprawdę do tego piękna, o którym tyle mówi, sporo jej brakuje. Do ponad dwusetnej strony prawie nic się nie dzieje, cały czas zastanawiałam się dokąd mnie ta historia zaprowadzi i czy w ogóle się coś wydarzy. Brak dynamizmu w książce sprawiał, że sama chciałam jej go nadać, rzucając nią w kąt. Ostatecznie przełamałam swe opory i krok po kroku zagłębiałam się dalej w tej historii. Po jakimś czasie nastąpił przełom, który miałam nadzieję, że doprowadzi mnie do tego miejsca, którego oczekiwałam, ale niestety zaraz po nim było to samo co wcześniej, tylko przybył jeden bohater, a właściwie bohaterka. Znów się niebywale wynudziłam, po raz kolejny miałam ochotę rzucać książką o ściany, ale dalej brnęłam przez historię, która zdawała się nie mieć sensu i pojawił się kolejny dający nadzieję przełom. Pojawiła się kolejna bohaterka. Paulina zaczęła zacierać rączki, ale jak możecie się już domyślić, dalsza część wyglądała jak ta zaraz przed przełomami.

Dopiero sam koniec książki troszkę zmienił, aczkolwiek nie był on ani szalenie porywający, ani sprawiający, że nagle cała książka wydała mi się wyjątkowa. Szkoda, bo historia naprawdę miała potencjał. Niestety autorka nie sprostała wyzwaniu i po prostu dała ciała. Z ciekawości zajrzałam na LC i zaskoczyły mnie te wszystkie peany na temat książki i średnia 8,0. Serio aż tak Wam się ta książka podobała? Co w niej takiego ciekawego, bo albo nie potrafię tego dostrzec, albo Wy nie czytaliście jeszcze ciekawych książek. W głębi serca wierzę jednak, że książka znajdzie swoich wyznawców, bo jej wysoka średnia, którą troszeczkę jednak zaniżyłam na ww. portalu nie bierze się znikąd. Znalazło się grono osób do których przemówiła. Ja jestem po tej stronie, która mówi kategoryczne nie i poza piękną okładką i (o czym muszę wspomnieć!) świetną korektą, nie znalazłam w niej nic interesującego. Na korektę zwracam uwagę, bo każda książka wydawnictwa, po którą miałam okazję sięgnąć miała na tym polu ogromne braki, ale tym razem się udało. Co prawda aż trzy osoby musiały się tym zająć, ale opłaciło się. Korekta jednak nie wyciągnie tej książki z dołka, w którym dla mnie się znalazła. Przykro mi.

7 komentarzy:

  1. Artemis Crawfield31 marca 2014 16:58

    No i spotykam już drugą osobę, której ta książka się nie podobała :D W sumie to nadal jesteśmy w mniejszości xD Ale cieszę się, że ktoś się ze mną zgadza w sprawie tej pozycji. Powiem Ci, że zgadzam się z Tobą zupełnie. Choć mnie książka od samego początku nudziła i też chciałam nią rzucać!
    Tak w ogóle to podobało mi się najbardziej to zdanie z Twojej recenzji: "Brak dynamizmu w książce sprawiał, że sama chciałam jej go nadać, rzucając nią w kąt." :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohoho! Przeczytam i zobaczę, czy mi przypadnie do gustu czy nie :)
    Pozdrawiam



    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. zycie-miedzy-wierszami31 marca 2014 20:09

    Cóż, po opinii Gagatka mój entuzjazm wobec tej książki znacznie osłabł, ale mimo wszystko chciałabym ją przeczytać i się sama przekonać. "Baśniarz" bardzo mi się podobał, więc polecam - spróbuj, może akurat tamta historia spodoba Ci się bardziej :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Często widywałam tę książkę w zapowiedziach, ale w ogóle nie czułam zainteresowania tym tytułem... Widzę, że moja intuicja miała rację. Szkoda czasu na takie lektury.

    OdpowiedzUsuń
  5. Opis fabuły mnie bardzo zachęca, ale, ze Twoja opinia jest tak zniechęcająca, mocno się zastanowię nad jej przeczytaniem, bo mój stosik wcale nie jest skromny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie ją czytam ... i książka nie powala. Mam nadzieję, że jakoś uda mi się przez nią przebrnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie przeczytam :))

    OdpowiedzUsuń