Dzisiaj pierwszy post konkursowy i chociaż wiem, że są wakacje, jestem pewna, że wielu z Was nadal się uczy. Chodzi mi tylko i wyłącznie o języki obce, ale szkolicie je, prawda? Nie chcielibyście więc skorzystać z dodatkowej pomocy i mieć możliwość nauki z kursem internetowym? Myślę, że nie zawadzi spróbować i samemu się przekonać, czy taka forma nauki jest dla nas odpowiednia. Dobrze jest mieć dodatkowe źródła, z których czerpiemy wiedzę, więc bądźcie nowocześni i też korzystajcie z kursu internetowego! Dzisiaj mam ich do rozdania AŻ 6!! :) Zacznijmy od tego, że dzisiejszym sponsorem nagród (nie, ja nie jestem tak hojna, żebym sama sponsorowała Wam aż 6 kursów ;) jest platforma Multikurs.pl
A teraz czas na regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest blog YoSoyMorena. Fundatorem nagród jest platforma do nauki języków obcych Multikurs.pl
2. Konkurs trwa od 29.07.2013r. do 12.08.2013r. do północy
3. Ogłoszenie wyników nastąpi do 3 dni po zakończeniu konkursu.
4. Laureat w ciągu 3 dni od ogłoszenia wyników, musi zgłosić się mailowo (zakładka kontakt), po odbiór nagrody. Jeżeli tego nie zrobi, nagroda przechodzi na kolejną osobę.
5. Zwycięzców wybiera autorka bloga YoSoyMorena.
6. Do wygrania są:
3 x dowolny kurs na 6 miesięcy
3 x dowolny kurs na 3 miesiące
(Uwaga! pojedynczy kurs, a nie pakiet kursów)
7. Pięciu laureatów zostanie wyłonionych na podstawie najlepszej odpowiedzi na poniższe pytania, natomiast jedna osoba zostanie wylosowana wśród osób, które na facebooku polubią fanpage mojego bloga i udostępnią u siebie post konkursowy (odnośnik do fp na dole postu). Otrzyma ona dowolnie wybrany kurs na 3 miesiące.
Jakiego języka obcego się uczysz bądź chciałbyś zacząć się uczyć i dlaczego? Co on ma Ci dać? Co dzięki niemu zmieni się w Twoim życiu?
8.Aby wziąć udział w konkursie nie trzeba mieszkać na terenie Polski!!
9. Jeżeli zgłaszasz się jako anonim, podpisz się proszę swoim imieniem i nazwiskiem, żebym wiedziała, kogo ogłosić później zwycięzcą. Odpowiedzi osób, które tego nie zrobią, nie będą brane pod uwagę ;)
10. Będzie mi bardzo miło, jeżeli osoby, które posiadają blogi, wstawią do siebie banerek konkursowy i poinformują o nim swoich czytelników (pamiętajcie też o facebooku ;)
Życzę więc Wam wszystkim powodzenia. Mam nadzieję, że się wykażecie i Wasze odpowiedzi mnie zaskoczą. Sama wybiorę laureatów, więc liczę na ciekawe i kreatywne odpowiedzi. W końcu wygrywa najlepsza. Nie ograniczajcie się więc. Odpowiedzi mogą być w formie odpowiedzi pisemnej, wiersza, grafiki, czy czegokolwiek, co sobie wymyślicie! :)
:-) Lepiej trafić nie mogło - własnie skończył mi się okres użytkowania kursu na supermemo a tu nowy konkurs. :-) Z całą pewnością wezmę udział :-)
OdpowiedzUsuńWiem jak Was dopieszczać! :D A jak się sprawowało SuperMemo? Zadowolona z kursu? ;)
UsuńWiesz, mam już nawet posta napisanego na jego temat, tyle że jeszcze nie opublikowany... Byłam z niego zadowolona. Co prawda uważam że jeśli chodzi o naukę słówek to jest słaby (nie ma np wpisywania tłumaczeń a przecież wtedy najlepiej widać błędy)jednak ćwiczenia gramatyczne i leksykalne były naprawdę fajne i różnorodne. No i naprawdę masa materiału - nawet jeśli wiele rzeczy już znałam i naprawdę byłam systematyczna, całego kursu nie udało mi się przerobić w te 5 miesięcy - a szkoda. Teraz jestem właśnie przed wyborem pomiędzy jego przedłużeniem a innym kursem. Może na Multi Kurs ... :-) 2 już tam mam a jeszcze 2 mnie interesują więc z pewnością powalczę. A jak pojawi się u mnie wpis na temat tego kursu z supermemo to dam jeszcze znać :-)
UsuńTak, tak, uczymy się :-) U mnie w te wakacje panuje język niemiecki :) Staram się czerpać z samodzielnej nauki jak najwięcej, bo wiem że wakacje niedługo się skończą, a potem znów rok szkolny :) Co nauka mam mi dać? Przede wszystkim radość i satysfakcję tego że uczę się coraz więcej i... więcej :) Dzięki przyjemnej nauce można osiągnąć więcej, dlatego też chcę uczyć się w sposób przyjemny, np. poprzez takie platformy jak Multikurs. No a za niepełne dwa lata.. matura :)
OdpowiedzUsuńizaolen@gmail.com (scorpius)
baner zaraz będzie ;)
Iker Casillas Fernández – hiszpański piłkarz, którego miałam okazję poznać rozbudził we mnie miłość zarówno do siebie, jak i do języka hiszpańskiego! Obiecałam samej sobie, jak i jemu, że kiedyś porozmawiam z nim bez żadnego zająknięcia po hiszpańsku... i to jest mój największy motywator. To człwowiek znany na całym świecie, a ja miałam możliwość z nim chwilę porozmawiać... i żałuję, że już wtedy nie umiałam hiszpańskiego... !!! co się dzieki temu językowi zmieni? mam mnóstwo znajomych w hiszpanii i napewno cieszyliby się gdybym zamiast angielskiego, zaczęła używać hiszpańskiego... a może wtedy swoje życie skieruję własnie w tamte rejony?
OdpowiedzUsuńdesignyourlife13@gmail.com
Chciałabym się uczyć języka włoskiego. Od dawna zamierzałam zabrać się za jego naukę i faktycznie udało mi się pojąć trochę podstaw, ale jedna trudno jest samej zbierać wszystkie wiadomości z różnych stron internetowych i solidnie je wykuć. Z pakietem z pewnością byłoby mi łatwiej. Dlaczego chcę się nauczyć właśnie włoskiego? Ponieważ jest to jeden z piękniejszych języków, jakie słyszałam oraz kraj, z którego się on wywodzi, jest równie cudowny. Chciałabym kiedyś zamieszkać w nim na dłuższy czas i niczym rodowita włoszka móc pośmiać się czy pogadać z tamtejszymi ludźmi, poznać NAPRAWDĘ od wewnątrz ich kulturę. I w końcu będę mogła oglądać Komisarza Rexa bez polskich napisów :)!
OdpowiedzUsuńKlaudia P. - k.pach41@vp.pl
oo :) świetna sprawa, akurat też się zastanawiałam nad taką formą nauki:) Chętnie wezmę udział w konkursie:) i już wrzucam info na swoją stronę:)
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że nie chcę uczyć się żadnego języka dodatkowo. Wystarczy mi angielski, który i tak muszę dopracować do poziomu, który będzie mnie zadowalał. A po co? Po to żeby móc w przyszłości wyjechać do Anglii i znaleźć tam pracę, móc komunikować się z ludźmi, podróżować po całym świecie. :)
OdpowiedzUsuńKiedyś usłyszałam, że jeśli człowiek nauczy się mówić pięcioma językami (w tym jednym azjatyckim), to potem bez problemu szybko przyswoi każdy kolejny. Postanowiłam sprawdzić na własnej skórze (głowie? ;)), czy to prawda.
OdpowiedzUsuńDo tej pory udaje mi się całkiem swobodnie porozumiewać po angielsku (nic specjalnego ;)), nieco mniej płynnie po włosku, trochę dukam po francusku i niemiecku, a kiedyś nawet robiłam podejście do suahili. Od sierpnia zaczynam intensywną naukę portugalskiego w wersji brazylijskiej. Marzą mi się jeszcze fiński albo norweski, japoński, rosyjski, czeski, może także arabski? Czas pokaże, co się uda w życiu zrobić. Plany zmieniają mi się jak w kalejdoskopie.
Ktoś bardziej normalny ode mnie pewnie złapałby się za głowę i zastanawiał się, po co mi to. Ale ja już taka jestem, że nauka języków sprawia mi przyjemność.
Czemu akurat takie języki?
angielski - tu wiadomo, zadecydowali rodzice, a obcowanie z tym językiem na każdym kroku ułatwia sprawę
niemiecki - jedyny język, którego uczyłam się wbrew sobie (narzucony w liceum), tu wciąż mam podejścia do odświeżenia go, ale jakoś chęci brak ;)
włoski - zakochałam się we Włoszech, a jak ja się zakochuję w jakimś kraju, to z całym inwentarzem - także językiem; plus rok studiów na italianistyce zrobił swoje ;)
francuski - lektorat na studiach, wybrany po tym, jak nie utworzono jednak grupy japońskiej; najtrudniejsza z dotychczasowych moich językowych przygód, ale ciekawa
suahili - cóż... jestem też molem książkowym i podczas przeczesywania regałów w bibliotece rzuciła mi się w oczy książka o gramatyce tego języka
portugalski w wersji brazylijskiej - miałam plany spędzić przyszłoroczny mundialowy miesiąc; plany prawdopodobnie nie wypalą, ale zdążyłam się zakochać w Brazylii i zadziałał ten sam mechanizm, co przy włoskim
rosyjski - cóż... cała moja rodzinka nim mówi, więc czemu nie ja? ;)
fiński/norweski - to wynikło z fascynacji skandynawską muzyką (a propos muzyki - włoski częściowo też z tego wynika; kiedyś postanowiłam, że nie będę pytać ludzi, co znaczą słowa piosenek ukochanych twórców, ale nauczę się języka, żeby samej sobie tłumaczyć)
japoński - sama nie wiem, skąd mi się wzięła chęć na japoński, ale nie będę z nią walczyć ;)
czeski - tutaj wszystkiemu winne te wszystkie śmiesznie brzmiące wyrażenia, których znaczenie chciałoby się znać
arabski - lektorka na francuskim była po arabistyce i nie raz oprócz francuskich wyrażeń podawała też arabskie, a to obudziło lekkie zainteresowanie także tym językiem
Czy życie się zmienia, gdy poznajemy nowe języki? Ależ oczywiście! Język to nie tylko słownictwo czy gramatyka, ale także kraje, kultura, ludzie. Podróżując, mamy szansę chłonąć więcej i pełniej (nie mówiąc o tym, że język angielski wcale nie jest tak powszechnie znany, jakby się to mogło wydawać). Nie mówiąc o takich "drobiazgach" jak rozumienie słów piosenek czy czytanie książek w oryginale (tłumaczenia często gubią część niuansów i ukrytych znaczeń). Nawet teraz, gdy to piszę, pod moim oknem bawią się hiszpańskie dzieciaki i miło jest je rozumieć :).
Dość! Mogłabym tak godzinami nawijać o nauce języków, ale szkoda czasu. Lepiej nauczyć się nowego słówka!
Świetny pomysł na promowanie języków obcych :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Paweł Zieliński
http://twojwybortwojaprzyszlosc.blogspot.com/
[Ale super konkurs! *.*]
OdpowiedzUsuńNo dobra - trzeba przedstawić swoją historię. 'Uczę się' trzech języków - angielskiego, hiszpańskiego i rosyjskiego. Angielski znam już na (w jakimś stopniu) zadowalającym mnie poziomie, codziennie w pracy go używam, więc jego już mam raczej dość, po rosyjsku i hiszpańsku też JAKOŚ tam się dogadam. No dobra, bardziej po rosyjsku niż hiszpańsku. ;) I niby wszystko pięknie ładnie, ale...
...wymarzyłam sobie pracę w ONZ!!! (O tu: http://tnij.org/x0av można o tym poczytać) Wysłałam już aplikację, bo przecież a nuż się uda! Dlatego bardzo intensywnie zabrałam się za moje języki, którym zdecydowanie daleko do doskonałości. Mam mobilizację jeszcze większą niż kiedykolwiek! Dwuletni kontrakt w Nowym Jorku, Bankoku albo Adis Abebie? To mobilizuje mnie niesamowicie i myślę, że warto spróbować postarać się o taką pracę, chociażby po to, żeby sprawdzić samą siebie.
Powodzenia!
UsuńBardzo motywujący pomysł :):)
OdpowiedzUsuńJestem ciągle w trakcie nauki języka angielskiego, chcę w tym roku lub początkiem przyszłego podejść do CAE, dlaczego?
Po pierwsze język daje dużo większe szanse rozwoju, poszerza horyzonty. Mamy nieograniczony dostęp do dużo większej bazy informacji w każdej dziedzinie.
Dużo satysfakcji można wyciągnąć właśnie poprzez naukę, postępy.
O możliwościach komunikacyjnych chyba nie muszę już wspominać.
Dla mnie angielski jest także szansą "przeżycia", w ciągu roku akademickiego udzielam korepetycji z języka angielskiego, co daje zastrzyk gotówki, kolejną satysfakcje oraz radość - dużo radości wyciągam z tego, że mogę się sprawdzić w czymś nowym.
Gdy tylko zdam CAE chciałabym wziąć się za j. niemiecki, mimo że wszyscy na niego narzekają, mi się ten język podoba i to będzie kolejne wyzwanie :)
Pozdrawiam i zabieram się za tłumaczenia tekstów.. :)
Kasia Ekiert
kasia.ekiert@gmail.com
Uczę się francuskiego. Zaczęło się od bajki "Madeline", potem przyszła pora na książkę "Mała księżniczka" i przepadłam. Do tego ta francuska moda pełna wyczucia i klasy, ten cały romantyzm... Cudowny kraj, w którym chciałabym pomieszkać przez kilka miesięcy, ale żeby móc to zrobić, oczywiście najpierw powinnam opanować podstawy języka - świetnego, ale też bardzo trudnego. Nauka ma mi więc pomóc w spełnieniu marzenia, ale ona sama w sobie jest świetną zabawą, bo w jakim innym języku nawet "zamknij się" (tais-toi wymawiane mniej-więcej jak te tła) brzmi jak wyznanie miłości? :)
OdpowiedzUsuńmonikazbozien@gmail.com
Od dwóch lat, z przerwami, uczę się języka hiszpańskiego. Zaczęłam swoją przygodę od wyjazdu do Barcelony i oczarowana tym miastem, postanowiłam kiedyś wrócić do Hiszpanii. Język ten mnie oczarował i obecnie każdą wolną chwilę przeznaczam na jego szlifowanie. Moim marzeniem jest płynnie mówić po hiszpańsku, a ponieważ przede mną ostatni rok studiów, bardzo chciałabym wyjechać na uniwersytet do Hiszpanii korzystając z programu Erasmus. Dlatego mam wielką motywację do nauki języka i taki kurs byłby wielką radością dla mnie oraz pozwoliłby spełnić moje marzenia :)
OdpowiedzUsuńnie dopisałam maila: martosek1@gmail.com :)
UsuńJestem pasjonatką. Do języków obcych podchodzę z czułością, miłością i z każdym mam pewną nić porozumienia.
OdpowiedzUsuńJęzyk angielski jest jak małżonek, z którym jestem od 50 lat - mało czym może mnie zaskoczyć, ale kwiatek, który podaruje mi bez okazji (bądź jakiś problem gramatyczny), zawsze będzie mile widziany i wleje wiele radości w moje bardzo rozkochane serduszko. Jest od zawsze, od kiedy pamiętam, ale kocham go cały czas tak samo mocno.
Mimo całego ogromu miłości, którym darzę mego małżonka, monogamia jest mi obca. Choć samodzielna nauka nie była mi obca, to prawdziwym wyzwaniem dla mnie stał się język hiszpański - którego od początku do teraz uczę się samodzielnie, który jest gorącym kochankiem, ale zmienił się w stałego partnera. Planowałam nawet studia, jednak połączyć dwie moje miłości w jedno w postaci lingwistyki stosowanej - niestety nie wyszło, jednak w głowie cały czas mam Erasmusa i poważny plan wyjazdu na drugim roku studiów :)
Jednak tylko dwoje partnerów? Ja uważam, że do tanga trzeba co najmniej czworga ;) Tym czwartym do kompletu jest/będzie język niemiecki.
Mam bardzo poważne plany związane z wyjazdem do Niemiec na studia magisterskie, w Polsce są organizacje, które oferują bardzo atrakcyjne stypendia - mam jednak tylko (aż?) 3 lata na to, aby nauczyć się tego języka w stopniu komunikatywnym (dla mnie oznacza to mniej więcej C1 ;) ). Cały czas szukam efektywnej i przyjemnej drogi, aby nauczyć się tego języka, książki jednak nie są aż tak zachwycające :( Dlatego bardzo chciałabym poznać bliżej możliwości oferowane przez platformę MultiKurs, ponieważ mam plany związane także z językiem francuskim oraz rosyjskim, więc jeśli mi się spodoba, na jednym kursie się nie skończy ;)
callitus@gmail.com
Nie wiedzieć czemu język hiszpański kojarzy mi się z pomarańczami. Kiedy o nim pomyślę, od razu czuję ich zapach. Może dlatego, że hiszpański jest taki soczysty, radosny. Piękny. Niezwykła uroda tego romańskiego języka stanowi dla mnie jednak tylko motywację dodatkową. Prawdziwym powodem, dla którego tak szalenie chciałabym go poznać jest widmo wypraw do Ameryki Południowej. Jeszcze bardziej od samego języka intryguje mnie mentalność i kultura tamtejszych ludzi(podobno, jeżeli dach jest dziurawy i na śpiącego Latynosa kapie woda, to po prostu przesuwa on łóżko w inne miejsce i idzie spać dalej, na wszystko ma czas mañana). Z wypiekami na twarzy pochłonęłam(po kilka razy!) książki Wojciecha Cejrowskiego "Gringo wśród dzikich plemion" oraz "Rio Anaconda", nieraz nie mogąc uwierzyć, że opisywane w nich wydarzenia nie są jedynie literacką fikcją. Dlatego chciałabym się o tym przekonać na własnej skórze; zjeść coś na szybko z pobliskiego comedoru, spotkać prawdziwego macho z wielką maczetą oraz napić się chichy(oczywiście o ukończeniu 18 lat :D). A na koniec napisać książkę z moich podróży ;)A to wszystko może mi zapewnić znajomość języka hiszpańskiego.
OdpowiedzUsuńP.S.: A tak poza tym, to która z nas nie chciałaby wyjść za mąż za gorącego Latynosa? :D
karlaine4@gmail.com
Obecnie uczę się 3 języków obcych - angielskiego, niemieckiego i hiszpańskiego, ale wciąż mam ambicje na więcej. Robię to z wielu powodów - sprawia mi to przyjemność, daje satysfakcję, poszerza horyzonty, zapewnia lepszą przyszłość. Sądzę, że znajomość języków obcych pomaga mi się otworzyć na świat, poznać nowe kultury, a przede wszystkim - nowych ludzi, bo znajomość języków może przełamać bariery kulturowe i komunikacyjne. Poza tym, dzięki temu mam poczucie, że nie marnuję swojego życia i wykorzystuję swoje możliwości. Mózg może pomieścić tyle informacji - dlaczego więc mielibyśmy tego nie używać? Dla motywacji czytam książki i artykuły o znanych poliglotach - skoro oni potrafili opanować po kilkanaście albo i po kilkadziesiąt języków, to co dla mnie parę? Wiem, że mam takie możliwości, a to cudowne uczucie, mieć jakiś cel w życiu i uparcie do niego dążyć! :)
OdpowiedzUsuńmail: monkacperska@wp.pl
Monika Kacperska
Dlaczego mademoiselle Aulnay uczy się francuskiego? Myślę, że co nieco można wywnioskować z poniższego listu, który przypadkiem ujrzał światło dzienne...
OdpowiedzUsuńMa chère amie,
podejrzewam, że masz mnie za okropnego głuptasa, masz zresztą rację, bo sama też czasem myślę, że postradałam rozum, oszalałam, je suis complètement folle. Nie marszcz srogo brwi gdy czytasz ten list i choć Ty jedna nie potępiaj mnie za moje szaleństwa. Ten mój voyage, moja ucieczka była nieunikniona, c'était la nécessité. Nie mów tylko, że pochodzę z plebsu i nie dla mnie paryskie salony, wiesz że to nie nieprawda, moja prababka była herbu Poulet Rôti, mam szlachectwo we krwi! Zresztą, i tak zamówiłam już u krawcowej suknię na najbliższy sezon, turkusową z koronką, très belle, to się nazywa paryska moda, haut couture! Mój książę Błażej będzie zachwycony, jestem tego pewna. Tak, mój, mój, mój, nie krzyw się, to jest l'amour, najprawdziwsza miłość, już niedługo będziemy się razem przechadzać po Champs-Elysées, zajadać pieczone kasztany i wstępować do różnych petit café na świeże croissanty. Mój francuski jest jak widzisz coraz lepszy; książę nie mówi niestety po polsku, zresztą, Francję trzeba chłonąć po francusku, tylko wtedy nie zakrywa się przed Tobą wstydliwym płaszczykiem nieporozumień. Dopiero zaczynamy powoli dogadywać się z Monsieur Balzakiem, swoją drogą, co z niego za przygnębiający gentleman, nie uwierzyłabyś. M. Dumas ma przynajmniej w sobie duszę awanturnika; ale i tak najprzyjemniej zawsze słucha mi się M. Prousta, o ile tylko nie zacznie bez końca mówić o tej swojej Albertynie. To wszystko są jednak literaci, może nie zawsze szlachetnie urodzeni, ale jednak miło z nimi pomówić, takie tête-à- tête są niezwykle pouczające. Poza tym, M. Manet ostatnio powiedział, że jestem urodzoną paryżanką, jedliśmy razem śniadanie na trawie i wtedy zapytał, czy nie chciałabym mu pozować. Czuję, że całym sercem, całą sobą należę już do tego świata, zaczęłam w myślach nazywać rzeczy ich francuskimi imionami, to tak jakby Paryż w jakimś sensie należał do mnie, jakby mnie akceptował, spoglądał bardziej przychylnie niż na płynące tłumy zagubionych des touristes. Zależy mi, żebyś przynajmniej Ty jedna zrozumiała, że to nie jest tylko chwilowy kaprys, to jest pasja, oddanie, poświęcenie. Wiem, że dałoby się to wszystko załatwić łatwiej, how do you do, good morning, would you like some tea. Ale to by nie było to. Bywają różne słowa-klucze, sekretne hasła, ale jeśli się chce przeniknąć do innego miasta, do Paryża, to trzeba znać tysiące słów-kluczy, trzeba znać cały język. Wiem, że mam to życie prawie na wyciągnięcie ręki... Tymczasem proszę, przyślij mi parę groszy, żebym mogła zapłacić nauczycielce francuskiego zaległe honorarium.
Całuję (bisous),
A.
Moja praca z odpowiedzią na pytanie: http://images.tinypic.pl/i/00426/2mvvssw226vs.png (mam nadzieję, że się otworzy, jeśli nie - proszę o informację, wyślę mailem).
OdpowiedzUsuńkerolajn@wp.pl
Od jakiegoś czasu flirtuję z językiem francuskim. Początki znajomości zrodziły się w czasach trzeciej klasy gimnazjum kiedy kupiłam moje pierwsze rozmówki. Teraz na tym miejscu stoją poradniki, a te 19,90zł było świetną inwestycją, w którą często podglądam po dzisiejszy dzień. W liceum przyszła możliwość wyboru drugiego języka, który dla mnie był oczywisty. I tak zaczęłam się zakochiwać. Pomiędzy drugą, a trzecią klasą miałam okazję przejeżdżać przez Monako, stwierdziłam raz albo nigdy – zamówienie w McDonaldzie frytek po francusku było moim pierwszym przełamaniem się i zakończone było dla mnie prywatnym sukcesem. W trzeciej klasie liceum moi znajomi pukali się w głowę i mówili mi, że jestem nienormalna, bo mimo pięciu dodatkowych przedmiotów maturalnych zdawanych na rozszerzeniu znajdywałam czas na kurs języka Moliera.
OdpowiedzUsuńW tym języku jest dla mnie coś takiego, że nie mogę się od niego odciągnąć. Każde słowo, każde liason (połączenie międzywyrazowe), każde zdanie ma w sobie nutkę magii.
Zapytałaś jak spędzamy wakacje - ja z włoskimi porankami i francuskimi wieczorami, które polegają na dużym zanurzeniu w tym języku, może nie całkowitym, ale jak dla mnie wystarczającym. Uczę się słówek, rozwiązuję ćwiczenia gramatyczne, słucham piosenek i tekstów, jednak momentami brakuje mi takiego głównego przewodnika w tym moim prywatnym kursie językowym, który zainwestowałam sobie w czterech ścianach.
I myślę, że ten kurs, który mniej zainteresował na platformie Multikurs, czyli Profesor Pierre na poziomie B1-B2 spełniłby wszystkie moje oczekiwania w zakresie nauki tego języka.
A tak w ogóle dlaczego się go uczę, poza moją miłością do jego brzmienia? Pamiętam, gdy po raz pierwszy dłużej poczytałam o Paryżu. I coś mnie w środku tknęło, że to jest moje miejsce na ziemi, że to tam chcę dłużej przebywać. Mój plan B na życie, gdy plan A nie wypali? Otworzyć knajpkę w Paryżu, która będzie serwować dania wegetariańskie. Na początku miała być to włoska knajpka, z racji mojej miłości do kuchni, ale ostatnio zauważyłam, że moje szaleństwa w kuchni często okazują się być bliskie kuchni francuskiej. Nawet podświadomie dążę w najprostszych czynnościach, jakim jest gotowanie do języka francuskiego. Co więcej, firmy francuskie są jednym z największych pracodawców w Polsce. Znajomość tego języka może mi otworzyć wiele drzwi i coraz częściej przeglądając interesujące mnie oferty pracy widzę, że zaawansowana znajomość francuskiego jest niezbędna, co jest jeszcze większym motywatorem. O podróżach w przeróżne miejsca, gdzie język francuski jest językiem urzędowym są dla mnie oczywistością. Podobno Francuzi mimo że znają język angielski wolą pomagać zagubionym duszom na ulicach Paryża, które cokolwiek wystękają po francusku.
Moje życie już się zmienia z tym językiem. Czuję się bardziej pewna podczas nawiązywania kontaktów z obcokrajowcami, nie zastanawiam się milion razy jak powiedzieć dane zdanie by było jak najbardziej gramatyczne, tylko na początku rozmowy proszę, że jeśli powiem jakiś rażący uszy błąd to proszę o krzyk przerażenia i poprawienie mnie. W ten sposób najlepiej się uczę i wiem, że jest to duża zmiana.
Dodatkowo wiem, że z mojego kierunku jest możliwość na Erasmusa do Lyonu, koleżanka nawet mi go polecała, więc dlaczego nie dodać kolejnego punktu, który by trochę zmienił moje życie? Wiem jedno - moja przygoda z tym językiem dopiero się rozkręca!
callamelli@gmail.com
Uf, ale się rozpisałam, musiałam nawet wykasować kilka(naście) zdań, bo przekroczyłam limit słów w komentarzach.
Powiem Ci, że zaszalałaś z tymi konkursami z okazji urodzin, jeden przebija drugi :)
Pozdrawiam ciepło!
,,Bez znajomości języków obcych człowiek czuje się gorzej niż bez paszportu.''
OdpowiedzUsuńA. Czechow
W życiu trzeba znaleźć coś, co człowieka uskrzydla. Daje mu pozytywną energię i uczucie spełnienia. Jednocześnie, znalezienie takiej rzeczy jest pewnego rodzaju darem, bowiem nie każdy z nas tego doświadczy. Ja, jak i konkursowicze, mamy to szczęście, że znaleźliśmy. Języki obce - to nasza pasja i sposób na życie. Osobiście nauka języków daje mi ogromną satysfakcje, poszerza wyobraźnię, a na pewno daje widoki na przyszłość. Czasem dochodzę do wniosku, że bez tego nie byłabym w pełni sobą. To coś więcej niż sucha nauka, to ogromna miłość. Mimo tego dostrzegam też praktyczną stronę nauki języków. Na początku swojego komentarza posłużyłam się cytatem, żeby zobrazować tą praktyczność. Tylko pomyślcie jak zagubionym można się czuć w obcym kraju bez znajomości języka. A teraz z drugiej strony, jaką satysfakcje można odczuwać kiedy ten język się zna?
Sama uczę się trzech języków. Swoją przygodę zaczęłam z angielskim. Był on czymś w rodzaju rozgrzewki. Nigdy nie traktowałam go, jako języka którym będę posługiwać się na codzień, ani nie wiązałam z nim jako takiej przyszłości. Po prostu dobrze jest go znać, ponieważ jest tzw językiem zgody w wielu krajach (język w którym można porozumieć się z ogółem jeżeli istnieje zbyt wiele dialektów).
Drugim językiem jest hiszpański. Jest niezwykły, ciepły, kolorowy i bardzo dynamiczny. Uwielbiam słuchać rodowitych hiszpanów. Czuję się wtedy beztrosko i lekko. Nawet przy samej nauce, można poczuć smak cytrusów i pina colady pitej nad błękitnym morzem. Nie do końca mogę opisać wszystkie emocje które mi zwykle towarzyszą. Tego trzeba spróbować samemu.
Ostatnim językiem, ale nie mniej ważnym jest rosyjski. Wspaniały język oraz wspaniały naród. Jednym z moich marzeń jest wyjazd do Moskwy i praca w międzynarodowej firmie. Ciężko jest się tam dostać, ale to tym bardziej mnie motywuje. Żeby wyjechać do Rosji język trzeba znać płynnie. Rosjanie to dumny, silnie patriotyczny naród, więc wyczują ''nie swojego''. Bardzo doceniają obcokrajowców którzy płynnie mówią w języku rosyjskim. Moim kolejnym marzeniem jest zobaczenie na żywo moskiewskiego metra. Jest to cud architektury który należy obejrzeć. Historia i kultura Rosji interesuje mnie już jakiś czas, postaram się ją zgłębiać i w ten sposób realizować swoje marzenia.
Co chciałabym osiągnąć? Chciałabym posługiwać się płynnie przynajmniej sześcioma językami. Jestem na dobrej drodze, bo zostały mi tylko 3. Mam ochotę na arabski, słowacki i może włoski bądź portugalski. Oprócz podróży i pracy w Moskwie marzy mi się jeszcze praca tłumacza konferencyjnego i przysięgłego. Dużo pracy jeszcze przede mną. Staram się przeć na przód i dążyć do wyznaczonych sobie celów. To będzie długa droga do spełnienia marzeń :).
Nauka języków obcych to moja pasja od wielu lat. Konkretniej od momentu, gdy przestałam postrzegać naukę języków przez pryznat nudnych lekcji w szkole a uświadomiłam sobie, że to idealne narzędzie do komunikacji z fantastycznymi ludźmi. Niektóre języki traktuję bardziej jako ciekawostkę, inne są dla mnie bardzo ważne. I tak przykładowo potrafię wymienić z koleżanką po tajlandzku uwagi na temat urody przechodzących mężczyzn ;-) Jeżeli Koreańczyk ma problem z wymówieniem mojego imienia, mogę mu je zapisać po koreańsku. W brazylijskiej wersji portugalskiego jestem w stanie sklecić parę zgrabnych zdań. Jeśli chodzi o języki ważne, prym bardzo długo wiódł język angielski. Szczerze pokochałam naukę tego języka i z pasją przechodziłam kolejne kursy. Pewnie wyjdę na kujona ale na studiach dobrowalnie dokładałam sobie przedmiotów, o ile były one w języku angielskim. Przewrotny los sprawił, że kilka lat temu na przód wysunął się jedyny język na świecie, którego nigdy nie chciałam się uczyć. Mało tego, pałałam do tego języka ... szczerą nienawiścią. Podejrzewam, że po takim wstępie wiele osób szybko by odgadło że chodzi o język niemiecki ;-) Kto by pomyślał, że język, na dźwięk którego włos jeżył mi się na skórze, będzie językiem, którym przyjdzie mi posługiwać się na codzień. Po blisko 6 latach mieszkania w Niemczech, posługuję się językiem na tyle dobrze, by pracować w moim zawodzie, choć wiele aspektów jest nadal do poprawienia. Jestem na tym etapie, gdy bardzo trudno mi się zmusić do dodatkowych ćwiczeń, po całym dniu posługiwania się językiem. Dlatego wciąż poszukuję nowych metod i bodźców, czegokolwiek, co zachęciłoby mnie do dalszej nauki. Jeśli poszczęści mi się w tym konkursie, nagrodę przeznaczę właśnie na taki bodziec.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o języki, których uczyć bym się chciała, to mam 2 priorytety. Pierwszego języka już kiedyś się uczyłam, i pewnie gdyby nie „niemiecki epizod”, dziś posługiwałabym się nim płynnie. Ale kto mógł przypuszczać, że podczas mojego kilkumiesięcznego pobytu we Francji, moje serce skradnie Niemiec ;-) Tak, pierwszy priorytet francuski, moim zdaniem jeden z najbardziej niezwykłych języków, którego można słuchać niczym melodii. Dlaczego chciałabym biegle mówić po francusku? Dla mnie ten język jest uosobieniem szyku i elegancji. Chciałabym kiedyś móc swobodnie poruszać się po uroczych, wąskich, francuskich uliczkach, obserwować ludzi siedząc przed małą francuską kawiarenką. Chłonąć francuski klimat, czuć się tak po francusku, swobodnie mówić w tym języku... Wiadomo, marzyć jest miło, jednak zdecydowanie lepiej działać. Dlatego ... już od bodaj 3 miesięcy mam wykupiony francuski pakiet właśnie na Multikursie :-) Mało tego – to też Twoja zasługa bo swego czasu porzuciłaś mi info o Grouponie :-)
cd w drugim komentarzu bo ... w jednym się nie zmieścił ;-)
O kolejnym języku zaczęłam marzyć stosunkowo niedawno, konkretniej gdy okazało się, że spędzę prawie miesiąc w Boliwii. Od tego dnia zaczęłam uczyć się podstaw hiszpańskiego, by poczuć się choć trochę niezależną, poruszając się po tym kraju. To, czego się nauczyłam, pozwoliło mi mniej więcej orientować się w tym, co wokół mnie się dzieje a nawet uniknąć niewielkich kłopotów, jednak do swobodnej rozmowy bardzo dużo mi brakuje. Hiszpański to dla mnie język ludzi, którzy choć często żyją naprawdę skromnie, potrafią cieszyć się życiem. Nie gonią za pieniądzem, nie są tak zestresowani i zapracowani. Można odnieść wrażenie że w ogóle mało co robią ale gdyby się tak zastanawić, może lepiej korzystają z życia od nas? Hiszpański to również język ojczysty mojej szwagierki, która być może już niedługo przeniesie się do Niemiec. Pamiętam jak trudne były moje pierwsze lata, dlatego wspaniale by było mieć jakiś wspólny język. By solidnie opanować język potrzeba czasu, ktorego może i za dużo nie mam. Jednak póki nie spróbuję, nie dowiem się czy mogłam sprostać takiemu wyzwaniu...
OdpowiedzUsuńKoniec końcem muszę również przyłożyć się do mojego ojczystego języka. To niewiarygodne, jak szybko będąc za granicą człowiek zapomina polskich słówek. Prawdę mówiąc to m.in. z tego powodu zaczęłam prowadzić bloga – i mam nadzieję że póki co jeszcze jako tako piszę ;-)
a ja długo uczyłam się języka rosyjskiego ,a poźniej był język włoski i rosyjski poszedł w kąt. Chciałabym bardzo go sobie z powrotem przybliżyć, bardzo lubię melodyjność tego języka. A dlaczego akurat ten ? Bo uwielbiam poezję rosyjską w oryginale :)) a teraz i słowek i gramatyki mi brakuje >>
OdpowiedzUsuńPowiedziałam mojemu chłopakowi zaraz po skończeniu liceum i zdaniu matury z rosyjskiego: "chcę się nauczyć jeszcze innego języka. Ale wiesz, takiego... łatwiejszego i bez krzaczków..." ;D Myślałam nad włoskim lub hiszpańskim. Potem - o francuskim. A ostatecznie stanęło na chińskim, bo jest potwornie ciekawy. W tym momencie jego trudność przestała mieć jakiekolwiek znaczenie :)
OdpowiedzUsuńA jeśli nie chiński, to chciałabym doszlifować angielski. W szkole uczyli mnie go baaardzo długo, a nic specjalnego z tego nie wynikło.
Od kilku dobrych lat jestem pasjonatką Dalekiego Wschodu. Korea Południowa, Chiny, Japonia... Staram się, żeby te kraje nie były mi obce. Padło jednak pytanie, "Jakiego języka chciałabyś się uczyć i dlaczego?". Angielski już umiem, chciałabym zdać odpowiednie kursy nauczycielskie, ale... Tak naprawdę chciałabym uczyć się języka japońskiego. Póki co uczę się samodzielnie, ale wydaje mi się, że brakuje mi jako takiej samodyscypliny i popędzania, i mówienia "Musisz zrobić to zadanie!". Dlaczego właśnie japoński? Bowiem jestem redaktorem naczelnym w magazynie Asia on Wave, którego tworzą pasjonaci Azji z całego kraju! Chciałabym móc samodzielnie komunikować się z jednostkami i organizacjami w Japonii, w tym z wytwórniami muzycznymi. Chcę dać od siebie więcej niż do tej pory, przestać męczyć naszego tłumacza j. japońskiego i wziąć to na swoje barki. Dodatkowo w tym roku czeka mnie podróż do Kraju Kwitnącej Wiśni, chciałabym, żeby ludzie, których tam poznam, byli później zadowoleni ze mnie i moich umiejętności językowych. Chciałabym móc dzięki językowi, badać Japonię od wewnątrz, bo wiem, że moje ciało może i jest w Polsce, ale serce już dawno zostało oddane.
OdpowiedzUsuńBo ja... robię to wszystko z pasji.
Email: tynka89@gmail.com
Moim najwiekszym marzeniem zawsze była nauka języka koreańskiego. Nigdy jednak nie miałam okazji uczenia się mimo że bardzo chciałam. Od dawien dawna uwielbiałam Koreę Południową , jej kulture, obyczaję, filmy, muzykę, wszystko w niej jej piekne. Moim marzeniem był i jest wyjazd do tego kraju i rozpoczęcia tam nowej ścieżki zyciowej a język koreański jest podstawą do spełnienia tego marzenia.
OdpowiedzUsuńe-mail: adeliyana12@gmail.com
Moim celem jest nauka języka Japońskiego.
OdpowiedzUsuńJaponia jest moją drugą ojczyzną, mam już plany by zamieszkać w tymże pięknym kraju i założyć tam rodzinę.
Lecz bariera językowa na pewno nie ułatwia mi spełnienia tego marzenia.
Chciałbym by to marzenie stało się rzeczywistością.
Zachwycam się dosłownie wszystkimi aspektami kultury japońskiej.
Czy to historii, muzyki, obyczajów oraz tradycji.
Myślę iż ten kurs nieco mnie zbliży do osiągnięcia celu, a co za tym idzie do odnalezienia swego miejsca na ziemi.
Dzięki zrozumieniu podstaw poprzez ten kurs, będę wstanie łatwiej oraz szybciej przyswoić dalsze etapy mojej edukacji w tymże kierunku.
E-mail: madarauchihapl@gmail.com
Japoński! Bardzo chciałabym się go nauczyć. Może taki kurs wreszcie by mnie zmotywował, bo póki co jakoś opornie mi idzie. Dlaczego? Interesuję się Japonią, a poza tym słucham japońskiej muzyki, prawie tylko japońskiego rocka. Chciałabym rozumieć teksty. Chciałabym rozumieć wywiady, bo mało który ma napisy angielskie. Marzy mi się też wyjazd do Japonii, a jeśli kiedyś udałoby mi się spełnić to marzenie, fajnie byłoby mówić w ojczystym języku Japończyków. Poza tym po prostu podoba mi się ten język. Dla większości są to po prostu jakieś znaczki i słowa typu "ching chang", ale dla mnie jest to jeden z piękniejszych języków. Na razie uczę się angielskiego i niemieckiego, przy czym ten drugi... nadal nie potrafiłabym się porozumieć z Niemcem, mimo 11 lat nauki. Angielski jest przydatny, wiadomo. Jednak tak naprawdę ciągnie mnie do nauki japońskiego.
OdpowiedzUsuńJakiego języka obcego się uczysz bądź chciałbyś zacząć się uczyć i dlaczego? Co on ma Ci dać? Co dzięki niemu zmieni się w Twoim życiu?
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku rozpoczęłam naukę języka japońskiego. Pierwszy semestr był dla mnie łatwy, większość z tych podstaw, które Taiko-sensei nam wpajała, miałam już w małym palcu, bo z przyjemnością uczę się japońskiego sama w domu. Niestety, z powodów finansowych musiałam zrezygnować z kursu, zanim jeszcze weszliśmy z materiałem na trudniejszy grunt... Obecnie rozumiem co piszą do mnie moi listowni przyjaciele z Japonii, jednak nie potrafię im odpisać w ich ojczystym języku. Powstaje między nami bariera, której żadne z nas nie jest w stanie przekroczyć: oni wstydzą się swojego angielskiego, ja wstydzę się swojego japońskiego. Mam nadzieję, że kontynuowanie nauki języka japońskiego pozwoliłoby mi na przełamanie tych oporów przed używaniem japońskiego i dało mi pewną swobodę wypowiedzi. Chciałabym zaprosić swoich przyjaciół do siebie, do Polski. Boję sę jednak, że nie będę wstanie opowiedzieć im należycie o naszym kraju i o Polakach i czy oni by mnie zrozumieli?
Jagoda Babalska
jagoga.b@gmail.com
https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=4150777874682959730#overview/src=dashboard
Od kilku lat uczę się samodzielnie języka japońskiego lecz uważam, że moje umiejętności nie są wystarczające. Chcę się go nadal uczyć korzystając ze wszystkich możliwości. Już w podstawówce zakochałam się w tym pięknym, śpiewnym języku oraz w całej kulturze Japonii. Kilka lat później byłam zdecydowana co chcę robić w przyszłości: być tłumaczem, pomagać innym pokonywać barierę językową. Nadal jest to mój cel. Moim marzeniem jest także zostanie utaite, kimś, kto robi covery japońskich piosenek (chciałabym również komponować i pisać teksty po japońsku). Miło byłoby zawrzeć znajomości z takimi osobami, dlatego przydałaby się umiejętność posługiwania się japońskim. Opanowanie tego języka jest konieczne w większości moich planów na życie. Czeka mnie jeszcze długa droga, lecz staram się z każdym dniem zbliżać do celu.
OdpowiedzUsuńPaulina Grabowska
trianna12@gmail.com
W szkolę uczyłam się języka angielskiego, trochę niemieckiego i francuskiego. Mimo, że te języki są piękne i przydają się w różnych sytuacjach. To moje serce zawładnął język japoński. Zaczęło się niewinni. Jako nastolatka obejrzałam serial Naruto, po nim zakochałam się w japońskich anime. Zachwycało mnie w nich wszytko, narysowane postacie,fabuła. Zwykłe seriale anime, spowodowały, że zakochałam się w Japonii. Ich święta, zwyczaje spowodowały, że zaczęłam zazdrościć Japończykom ich barwnej kultury, przyrody. Mogą podziwiać spadając drzewa wiśnie,które są dla nich symbolem przemijania. Moim marzeniem jest wyjechać kiedyś do Japonii. Zobaczyć ich świat na ,,własne oczy''. Problem jednak stanowi język. Oglądając anime zapamiętywałam niektóre ich zwrotu czy słówka. Oglądając serial czasem rozumiem wypowiadane kwestie przez animowane postacie. Jednak problem stanowi pisownia. Zakupiłam sobie specjalną książkę z ich znakami, ale dla takiemu laikowi jak ja trudno jest ,,ogarnąć'', choćby najprostszy znak. Myślałam nawet nad wybraniem kierunku studiów związanych z Japonistyką, ale los chciał inaczej. Mimo, że moje argumenty wydają się być błahe i nic nie znaczące, przedstawiają one prawdę. Bowiem z całego serca pragnę rozwijać moją pasję. W końcu musi istnieć coś co sprawia człowiekowi przyjemność, bo bez pasji, hobby człowiek staje się pustą skorupą, pozbawioną marzeń.
OdpowiedzUsuńKarolina B.
e-mail- kaalaa9@tlen.pl
Język hiszpański... Tak to coś co kocham i pragnę rozwijać. Staram się go uczyć sama, indywidualnie w domu z kursu multimedialnego (gdyż w szkole nie mam takiej możliwości, a normalny kurs jest za daleko :( ), ale nie przeczę iż jakaś dodatkowa pomoc by się przydała.
OdpowiedzUsuńMoim największym marzeniem jest zwiedzić Amerykę Łacińską, a zwłaszcza Meksyk! Piękna jest też Hiszpania, do której kiedyś jeszcze sie wybiorę (raz już byłam i jestem zauroczona).
Fascynacja tym językiem zaczęła się dość nietypowo, przez przydek... Kiedyś natrafiłam na (jak się później okazało fenomenalny) serial dla młodzieży Rebelde(Zbuntowani). Od pierwszego usłyszenia spodobał mi sie ten język... serial zresztą też ;p.
Zaczęłam śpiewać piosenki zespołu RBD (powstałego na potrzeby powyższego serialu) i coraz bardziej to lubiłam... odkryłam także swój hmmmm... talent? Może za dużo powiedziane, ale lubię śpiewać i niektórzy twierdzą, że nieźle mi idzie:D.
Dużo czytam o kulturze, zabytkach, kuchni latynowskiej. Ten kurs byłby dla mnie kolejnym małym kroczkiem do spełnienia marzeń!
Asia J.
e-mail: kotek30@onet.eu
Póki co posługuję się nieźle angielskim, rozwijam naukę niemickiego i włoskiego, a od roku jestem też studentką hispanistyki (za miesiąc okaże się czy będę mogła studiować dalej, ehhh ta gramatyka :p ). Miałam też krótką przygodę z rosyjskim i francuskim, ale nie było nam po drodze...
OdpowiedzUsuńA teraz moim największym marzeniem językowym jest ISLANDZKI!
Na przełomie września i października spędzę na tej cudownej wyspie dwa tygodnie i chciałabym poznać chociaż podstawy (tak dla własnej satysfakcji), niestety w żadnej księgarni w Katowicach nie udało mi się dostać nawet rozmówek, na allegro znalazłam tylko słownik... kursy dostępne w internecie mnie nie przekonują, ale będę się starała nauczyć chociaż kilkunastu podstawowych zwrotów - najważniejsze to się nie poddawać! ;-)
Języki, których się uczę i których planuję się uczyć mają - poza sprawianiem mi przyjemności - zwiększyć moje możliwości, w różnym tego słowa znaczeniu. I już mi się to udaje!
OdpowiedzUsuńZacznijmy od niemieckiego, który - póki co - odgrywa najistotniejszą rolę w moim życiu. Zaczęłam się go uczyć w szkole podstawowej i - jak większość dzieciaków w tym wieku - bardzo go nie lubiłam. Z czasem mi się jednak spodobał i starałam się mieć z nim jak najwięcej kontaktu. Po maturze wyjechałam na studia do Niemiec, co byłoby niemożliwe, gdyby nie moja praca nad słownictwem i gramatyką. Bardzo się cieszę, że studiuję właśnie w Niemczech, bo mam porównanie z uczelniami w Polsce i czasem cieszę się, że nie muszę przechodzić tego, co moi znajomi (choć i moje studia i zmagania z dziekanatem nie są usłane różami ;) ). Niedawno zaczęłam pracować dla pewnego Włocha, który potrzebował osoby ze znajomością niemieckiego. Jestem pewna, że gdybym studiowała w Polsce, zaniedbałabym trochę niemiecki (jak całą resztę języków) i nie dostałabym tej pracy. Z Włochami kontaktuję się po angielsku. Z racji tego faktu byłam zmuszona do odświeżenia języka (co odkładałam ciągle na później) i staram się nad nim pracować, jak tylko mam chwilę wolnego, żeby uniknąć nieporozumień, do których jeszcze czasem dochodzi. Ale właśnie z tego powodu, że moim szefem jest Włoch i często kontaktuję się również z innymi pracownikami Włochami, chciałabym zacząć uczyć się języka włoskiego. Chciałabym pewnego dnia pojechać do nich i móc z nimi porozmawiać w ich ojczystym języku.
Natomiast odrębną historię tworzy hiszpański, którego uczę się już kilka lat i którego trochę zaniedbałam, ale 2 lata temu zapisałam się na kurs i skończyłam już poziom zaawansowany. Ciągle jednak nie czuję się na siłach, żeby podejść do certyfikatu, do czego jednak cały czas dążę. Mam nadzieję, że pomoże mi w tym półroczny wyjazd do Hiszpanii w ramach Erasmusa, gdzie planuję porządnie podszlifować język mówiony, z czym mam największe problemy. Ale nie ma nic niemożliwego!
Jak widać, języki odgrywają w moim życiu bardzo ważną rolę. Bez ich znajomości nie dostałabym tak ciekawej pracy, w której mam kontakt z różnymi obcokrajowcami (nie tylko Włochami) oraz nie mogłabym wyjechać na Erasmusa. Mam nadzieję, że dzięki wytrwałej nauce będę mogła rozwijać się jeszcze bardziej i wykorzystywać je w wielu innych sytuacjach :)
Od lat uczę się angielskiego, na mojej drodze gościł już rosyjski, przez podstawówkę i gimnazjum. Obecnie w liceum uczę się niemieckiego. Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec mojej przygody z językami.
OdpowiedzUsuńSwoją przyszłość wiąże z filologią klasyczną, gdzie będę miała okazję nauczyć się cudownej łaciny oraz starożytnej greki.Ciekawym doświadczeniem byłoby przeczytanie jakiś dokumentów w oryginale.
Kolejnym językiem, którym chciałbym władać jest hiszpański. Dokładnie kilka miesięcy temu zdecydowałam się(w przyszłości najbliższej) wyruszyć hiszpańską trasą do Santiago de Compostela. Wymarzyłam sobie hiszpański szlak św. Jakuba, dlatego wydaje mi się, że watro znać hiszpański, aby bez przeszkód posługiwać się nim podczas pielgrzymki. Innym powodem może być przyjemność oglądania seriali w oryginale :)
W związku również z moim drugim kierunkiem studiów czyli orientalistyka afrykańska, gdzie (mam nadzieję) będę uczyła się języka Suahili, który pomoże mi w przyszłej pracy Afryce. Wydaje się to bardzo atrakcyjne, jednak marzenia warto spełniać.
Ania J. antek1532@wp.pl
Świat wokół mnie stale się starzeje,
OdpowiedzUsuńWiatr z zachodu innowacją wieje,
Wielkie dzieła wciąż tworzy nauka,
A nowa technologia do okien stuka.
Lecz dla mnie niczym są te wynalazki,
Błahostką komputery, bajery, ruchome obrazki.
Bo oddałabym Internet i kino zawczasu,
Gdyby ktoś tylko dał mi wehikuł czasu.
Cofnęłabym się wstecz lat ładnych parę,
Bo żyć w dawnych czasach pragnę ponad miarę.
Opuściłabym Kraków by zamieszkać we Francji
W mieście miłości, szyku i elegancji.
I wiodłabym życie jak na filmach czarno-białych:
Subtelne, eleganckie, spokojne, wytworne,
Ciesząc się codziennie z drobiazgów małych
Jak rogale, spacery, bagietki i wino wyborne.
Ale te marzenia nigdy się nie spełnią,
Dlatego staram się żyć całą pełnią
I tylko język francuski mi pozostaje,
Więc beztroską paryżankę sobie poudaję!
(Jeśli tylko będę w stanie powiedzieć coś więcej, niż "s'il vousplait", a taki kurs na pewno pomoże mi w rozwinięciu umiejętności :))
Mimo wielu przeszkód i przeciwności losu muzyką dla mych uchu jest język japoński.
OdpowiedzUsuńJaponia jest tak odległym krajem, pełnym tajemnic i innowacji często nie zrozumiałych dla europejczyków, ich jakże odmienne podejście do wielu tematów jest bardzo intrygujące dla mnie.
Zakochałam się w tej kulturze i języku kilka lat temu i ta miłośc trwa dalej, rozwija się o nowe informacje, pozwoliło to mi otworzyc się na świat, poszerzyc mój światopogląd, akceptowac indiwidualności.
Mimo, że nie wszystko jest tam takie piękne jak kwitnące kwiaty sakury, którymi można się zachwycac, mimo wszystko zbyt krótko, zaczyna się rozumiec ulotnośc chwili, rozumiec główne założenie aby życ w zgodzie z naturą a nie podporządkowac ją sobie, ponieważ w niej można znaleźc wiele inspiracji.
Bardzo bym chciała pracowac na materiałach japońskich a nie tłumaczeniach z japońskiego co jest nie wystarczające dla mnie.
W przyszłości moim marzeniem jest poleciec do Kraju Kwitnącej Wiśni bez najmniejszej granicy językowej, zobaczyc niesamowitą architekturę i grafiki czy ceramikę. Jest to język, którego uczenie się przychodzi mi z wielką przyjemnością jest to moim celem do którego dążę :)
Może i Ty zainteresowała byś się tą niesamowitą kulturą 。◕‿◕。
Agnieszka W.
aga.hikari@gmail.com