29 grudnia 2013

Tajemnica diabelskiego kręgu - Anna Kańtoch

Tytuł: Tajemnica diabelskiego kręgu
Autor: Anna Kańtoch
Strony: 544
Wydawnictwo: Uroboros
uroboros.com.pl
Cena okładkowa: 39,90zł
Niby nie ocenia się książki po okładce. Każdy powie: Nie, ja tak nie robię. Gówno prawda. Sama patrzę na okładki i przyznaję się do tego bez bicia. Nie wiem czy na ten tytuł w ogóle spojrzałabym, gdyby nie jego okładka. To ona mnie uwiodła i to ona sprawiła, że zapragnęłam książkę przeczytać. Nie obchodziło mnie to o czym jest, czy to w ogóle moja tematyka i czy jest jakakolwiek szansa, ze mi się spodoba. Zakochałam się w okładce i stwierdziłam, że raz kozie śmierć. Nie spodoba mi się to trudno, ale przeczytać ją muszę.

Nie każdy zostaje wybrany przez anioły i zaproszony przez nie na tajemnicze wakacje w klasztorze znajdującym się w niewielkiej miejscowości Markoty. Tak się składa, że przydarzyło się to trzynastoletniej Ninie. Nie bardzo wie jednak, dlaczego – jest przecież bardzo zwyczajną dziewczyną. Czy aby na pewno?

Pierwsze schody zaczęły się, kiedy rozmawiałam z Kasią z bloga Poradnikpozytywnegoczytelnika. Powiedziała mi, że wydarzenia mają miejsce zaraz po wojnie. Pierwsza moja myśl: No to się wkopałam. Nie mam nic do tego okresu, ale niezbyt przyjemnie kojarzy mi się w książkach, ale skoro nie przywiązywałam wagi do opisu książki to nie przyłożyłam też do tego, jak ona się zaczyna. Dałam jej szansę i naprawdę się z tego cieszę, bo gdybym przeczytała opis na tylnej okładce prawdopodobnie bym po nią nie sięgnęła i popełniła spory błąd.


Po pierwsze i najważniejsze: nie ma się co bać tego, że wydarzenia mają miejsce zaraz po wojnie. To w żaden sposób nie wpływa na treść i odbiór książki. Owszem, można odczuć, że nie czytamy o XXIw. aczkolwiek nie jest to dominujący wątek książki, który mógłby czytelnikowi wadzić. Autorka pamiętała o tym, po jakim okresie czasu się porusza, nie wtrącając czegokolwiek, co wskazywałoby na jakiś inny okres czasu. Po drugie: książka jest z gatunku fantastyki, ale tak naprawdę do prawie końca książki czytelnik w ogóle tego nie odczuwa, więc nie musicie przejmować się tymi wszystkimi aniołami. To nie jest kolejne Szeptem, czy inna książka, w której anioł a nawet lepiej, bo upadły anioł zakochuje się w śmiertelniczce. Przez większość książki zastanawiałam się, gdzie ta fantastyka się ukryła, bo dla katolika zarówno anioł jak i diabeł istnieją, więc to nic dziwnego, że akurat w książce mogłyby się ujawnić.

Po trzecie: przepiękne wydanie. Nie mówię tutaj już o samej okładce, która mnie tak zafascynowała, ale o jej wnętrzu. W książce znajduje się kilka ilustracji stworzonych przez genialnego Dominika Brońka, który sprawił, że jeszcze chętniej wertowałam kolejne strony, chcąc odkryć kolejne ilustracje, które trafiają w punkt. Po czwarte: to, że bohaterowie są nieletni a nawet można powiedzieć, że to jeszcze dzieciaki, w żaden sposób nie ujmuje książce. Bardzo często jest tak, że dzieciaki stają się superheroes i nie są za grosz autentyczne. Tutaj od początku do końca miałam wrażenie, że mogę utożsamić się z bohaterami. Każdy miał swoje lęki i słabości, każdy dążył do udowodnienia, że jest lepszy od drugiego. Książka opowiada o prawdziwych uczuciach i emocjach, które siedzą w każdym z nas i które w zaistniałej sytuacji również znalazłyby ujście. W tej fantastyce jest bardzo dużo realnych emocji, które sprawiają, że książkę czyta się z ogromną przyjemnością. Nie jest to może najlepsza książka roku i może nie będę czytała jej przynajmniej kilka razy w życiu, ale na tle innych wypada naprawdę bardzo dobrze i jeżeli macie ochotę po nią sięgnąć to po prostu to zróbcie.

12 komentarzy:

  1. Sporo dobrego o Autorce czytałem, ale jeszcze nic jej autorstwa nie trafiło mi w ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja na razie tę jedną jej pozycję miałam okazję przeczytać, ale też ciekawi mnie reszta jej twórczości. Ludzie chwalą, więc sama chętnie się przekonam, jeżeli trafi się okazja ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Artemis Crawfield29 grudnia 2013 21:31

    O matko, jak przeczytałam swoje imię to pomyślałam "Oho, coś złego nabroiłam" xD Dobrze, że nie do końca to tak było ;)
    A tak w ogóle to czy jako jedyna nie przebrnęłam przez tę książkę? Czy tylko mi się nie podobała? Doprawdy, dziwne to O.o

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo a Ciebie to się tutaj nie spodziewałam, bo od wieków u mnie nie komentowałaś. Doprawdy zrobiłaś mi teraz niespodziankę! :D No coś Ty, coś złego? Nie! Przynajmniej nie ostatnio :P Pamiętam jak rozmawiałyśmy o Drugiej szansie i właśnie o Tajemnicy, więc zrobiłam taką trochę kryptoreklamę, może akurat ktoś u Ciebie jeszcze nie był i zajrzy ;)



    Nie przebrnęłaś? Aż tak Ci się nie podobała? Dlaczego? (Jeżeli było o tym u Ciebie to podrzuć link, bo najwidoczniej pominęłam, bo nie kojarzę nic na jej temat). Ja uważam, że nie jest jakimś wybitnym dziełem, ale jakby nie było to dość przyjemnie mi się ją czytało, szczególnie, że brałam w ciemno. Ten klimat wojenny w ogóle mi nie przeszkadzał i cieszyło mnie, że nie było żadnego romansu między ludźmi a aniołami! :D W jakim momencie ją porzuciłaś?

    OdpowiedzUsuń
  5. Artemis Crawfield29 grudnia 2013 21:54

    Wiesz, ja chyba u Ciebie nigdy nie komentowałam xD A, i dzięki za reklamę :D No i fajnie, że zrobiłam Ci niespodziankę - to miłe :)
    Porzuciłam ją, gdy ona ma zamiar wrócić do domu, ale gdy są już na stacji to się rozmyśla. Szczerze, to nie wiem czemu mi się nie podobała. Po prostu coś mi tam zgrzytało i tyle. Jakiś nie mój klimat... Może kiedyś ją skończę, ale raczej nie w najbliższym czasie ;) Może jednak komuś uda się przekonać mnie, że warto ją dokończyć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A całkiem możliwe, chociaż wydaje mi się, że zanim wprowadziłam Disqus to kilka razy się wypowiadałaś, ale mogę się mylić :P

    No czasami tak jest, że niby książka nie jest bardzo zła, ale nie ma się ochoty jej kończyć, albo zwyczajnie się nie podoba bez konkretnego powodu ;) Daj znać jeżeli ktoś Cię do niej przekona, bo jestem ciekawa co takiego napisze, że do niej wrócisz :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zamierzam przeczytać, dodaję do listy. :) Co do tych okładek; ludzie również mówię, że nie patrzy się na wygląd, a to właśnie wygląd widzimy na pierwszy rzut oka i to przez niego podchodzimy nie do tych osób, do których powinniśmy. Tak samo jest z książkami, znaczy, że po prostu na pierwszy rzut oka widzimy szatę graficzną.

    http://shelf-of-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam tę książkę na oku od chwili, kiedy pojawiła się na rynku. Tak więc na pewno ją przeczytam, nie odmówię sobie tej przyjemności :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż chce się dopaść książkę w swoje ręce i rozpocząć lekturę :D Mnie również zafascynowała okładka i niektóre ilustracje, które pojawiały się na fanpageu wydawnictwa :D Wiedzą jak zachęcić do sięgnięcia po ich książki :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy ja wiem. Chyba muszę poczytać trochę innych recenzji, to może się bardziej przekonam. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Katarzyna Meres2 stycznia 2014 19:54

    Ale mnie zaciekawiłaś tą książką! Okładka piękna, treść też! Ajj... Coś czuję, że muszę sobie ją zakupić... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też przyznaję się bez bicia, że okładka ma dla mnie duże znaczenie - zresztą często widać to w moich opiniach ;) Moim zdaniem ważne jest zachowanie odpowiedniego podejścia i równowagi. Ostatnio rzuciły mi się w oczy paskudne okładki fantastyki z lat 90. - ma się ochotę obejść te książki szerokim łukiem, a można tam znaleźć niejedną perełkę :P Książka, o której piszesz rzeczywiście ma świetną okładkę, może się kiedyś na nią skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń