Znacie ten zwrot last but not least? Idealnie odnosi się do ostatniego (na chwilę obecną!) tomu Darów anioła. Za nami cztery tomy pełne intryg, magii, walk, łez i chwil szczęścia a Pani Clare nadal nie ma dość. Miała być trylogia, jest pięć tomów. Szósty się pisze i podobno ma być tym ostatnim, ale czy nim będzie? Tego zapewne dowiemy się dopiero po jego premierze a tymczasem skupmy się na Mieście zagubionych dusz. No właśnie... Jak już się pewnie domyślacie, nie może być zbyt kolorowo. No i nie jest!
Tytuł: Miasto zagubionych dusz Autor: Cassandra Clare Wydawnictwo: MAG Strony: 556 Cena okładkowa: 39,00zł |
Jace znika. Clary zostawia go na chwilę samego i chwilę później jej ukochanego nie ma. Sebastiana też. Rozpoczynają się poszukiwania, które nie mają żadnego rezultatu. Kiedy wreszcie Clary spotyka na swej drodze chłopców, okazuje się, że oni jej nie widzą a dziewczyna spostrzega, że świetnie się dogadują. Nie może zrozumieć co się wydarzyło, ale wie, że to nic dobrego. Jace nigdy nie pokochałby swojego przyrodniego brata. Kiedy na jaw wychodzi ich połączenie, wiele osób na miejscu naszych bohaterów by się poddało i pożegnało ze swym ukochanym bratem, chłopakiem czy po prostu przyjacielem. Na szczęście bliskie mu osoby walczą o niego i posuwają się do tak radykalnych środków, by Jace stał się na powrót sobą, że im także grozi ogromne niebezpieczeństwo.
Miałam wiele wątpliwości jeżeli chodzi o ten tom. Pierwszy i drugi mnie zachwyciły, potem było coraz słabiej, mimo że nadal mi się podobało. Podejrzewałam, że Miasto zagubionych dusz może być ogromną porażką i nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę z tej pomyłki, Miasto zagubionych dusz podobało mi się bardzo. Dużo akcji i jej zwrotów, walka o miłość, rodzinę i przyjaźń, poświęcenie. Podczas gdy przy dwóch poprzednich tomach odnosiłam wrażenie, że Pani Clare się wypala i brakuje jej pomysłów na poprowadzenie kontynuacji trylogii, tutaj miałam wrażenie, że ona dopiero się rozkręca i przy finałowym tomie jeszcze pokaże na co ją stać.
Barwni bohaterowie, którzy mają swoje wzloty i upadki, którzy mają chwile słabości, chwile w których się boją, ale zawsze podejmują walkę o bliskich - to główny atut tej książki. To nie są zombie, puste w środku postaci, które nie mają czytelnikowi nic do zaoferowania. Nie! Powiedziałabym nawet, że sami powinniśmy często brać z nich przykład. Do tego wszystkiego świetnie opisane miejsca. W tym tomie jest więcej podróży, więcej miejsc. Autorka nie skupiła się na Nowym Jorku, w którym ma miejsce akcja, ale rozwinęła skrzydła i pokazała nam też Wenecję, czy Pragę. Co prawda opisów tych miast było niewiele i nie miałabym nic przeciwko temu, żeby więcej tekstu zostało im poświęconych, ale z drugiej strony są to już jakieś tam moje fanaberie, ponieważ nie czytamy przewodnika po Europie a książkę z gatunku urban fantasy, którą serdecznie polecam, nawet jeżeli tak jak ja, zawiedliście się troszeczkę na dwóch poprzednich tomach serii.
Według mnie to jest akurat najsłabsza część tej serii, ale nie zmienia to faktu, że bardzo ją lubię :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie najlepsza część serii! Nie mogę się doczekać ostatniego tomu... choć w sumie to nie, będę czekać wiekami, bo jak sobie pomyślę, że mam pożegnać się z Jace'em czy Clary to przeżywam załamanie nerwowe.
OdpowiedzUsuńTyle dobrego słyszałam o tej serii, aż wstyd przyznać, że jej nie znam, ale stoi w kolejce na mojej liście "Do przeczytania" i na pewno wyląduje w spisie książek przeczytanych :D
OdpowiedzUsuńBędę teraz złym wrednym facetem i stwierdzę, że nigdy nie chwyciłbym powieści z taką okładką. Za bardzo pachnie kolejnym romance-fantasy, to już było. Jednak to tylko (albo aż) moja durna opinia. Mam pytanie, planujesz może zrecenzować coś z gatunku sf? Nie mam co czytać ostatnio a lubię wykręcone historie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam całą serię!
OdpowiedzUsuńmiałam to samo napisać o okładce. Wiem, wiem, że książki się po niej nie ocenia.. no ale ta jest wyjątkowo tandetna.
OdpowiedzUsuńZatrzymałem się na pierwszym tomie, muszę ruszyć dalej
OdpowiedzUsuńNie będziesz złym, wrednym facetem, bo okładka rzeczywiście nie powala. O ile okładki poprzednich tomów prezentowały się lepiej w wersji amerykańskiej (czyli tej, którą ma i ta), niż pierwotne wydane w Polsce, o tyle ta jest gorsza. Jej oryginał prezentował się o niebo lepiej:
OdpowiedzUsuńhttp://www.mag.com.pl/pliki/ksiazki/Miasto%20zagubionych%20dusz/Miasto_zagubionych_dusz_-_M.jpg
W najbliższym czasie planuję jedynie "Crux", aczkolwiek nie będzie recenzowana wcześniej niż w grudniu, bo nie dość, że jeszcze jej nie mam to czeka na mnie ogromny stos innych tytułów. Ogólnie na razie mało sf czytam, na blogu znajdziesz jedynie to:
http://yosoymorena.blogspot.com/2013/11/nexus-ludzkosc-awansuje-na-kolejny.html
http://yosoymorena.blogspot.com/2013/10/dwie-cywilizacje-jedna-planeta-wyscig-o.html
Jeżeli lubisz sf to przejrzyj książki od Drageusa: www.drageus.com - oni skupiają się na tym gatunku i ich książki zbierają bardzo dobre opinie. Podobno "Star Carrier" jest bardzo dobra, ale nie czytałam więc nie wiem. Z innej beczki, dużo ludzi chwali Blask i Iskrę od Jaguara, ale też jeszcze nie czytałam, chociaż Blask stoi od jakiegoś czasu na mojej półce. Jak ogarnę się z tym, co sobie przygotowałam na najbliższy czas to pewnie wreszcie ją przeczytam i będę mogła powiedzieć coś więcej ;)
No niby nie ocenia się książek po okładce, no ale co zrobić kiedy wchodzisz do księgarni i zewsząd atakuje Cię cała masa różnych książek. Moją strategią są okładki. Wybieram te, które rzucą mi się w oczy i dopiero wtedy przechodzę do czytania opisu i sprawdzania o czym jest książka, no chyba, że jest dobrze oceniana przez innych bloggerów to biorę w ciemno, bez zapoznawania się z opisem! :D
OdpowiedzUsuńKilka minut temu dostałem wygrany w konkursie pierwszy tom serii - dzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki! :-) Niebawem zabieram się za czytanie, zobaczymy, cóż to takiego :-D
OdpowiedzUsuńOoo super! Bardzo się cieszę! W takim razie przyjemnej lektury życzę! :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać lektury :D
OdpowiedzUsuń