Czarna seria kusi. Dotychczas przeczytałam niewiele kryminałów, ale w ostatnim czasie coraz więcej tytułów wpada mi w oko a niektóre nawet trafiają do mnie i mam okazję je przeczytać. Tak samo było z dziesiątym tomem cyklu o komisarzu Eriku Winterze. I od razu mówię NIE!, nie czytałam poprzednich dziewięciu. Doszły mnie słuchy, że można to zrobić bez znajomości poprzednich tomów (zazwyczaj tak jest w przypadku powieści kryminalnych), więc postanowiłam sprawdzić, czy powinnam w ogóle zawracać sobie głowę poprzednimi dziewięcioma.
Pewnego grudniowego poranka patrol policyjny zostaje wezwany do mieszkania w eleganckiej dzielnicy Göteborga. Mężczyzna, w stanie ciężkiego szoku, leży obok ciała zamordowanej partnerki.
Kilka dni później, w tej samej eleganckiej dzielnicy powtarza się schemat zbrodni. Znalezione zostaje kolejne ciało uduszonej kobiety i mąż pogrążony w szoku.
Podejrzenia śledczych kierują się w stronę obu mężczyzn, ale młody asystent policyjny zwraca uwagę na szczegół, który nie zgadza się z hipotezą śledczych…
Po przeczytaniu tej książki czuję się troszeczkę zmieszana. Sama do końca nie wiem co o niej myśleć i po raz kolejny pozwolę ponieść się fali pisania recenzji i zobaczę co z tego wyjdzie i jaka będzie moja końcowa opinia.
Tytuł: Ostatnia zima Autor: Åke Edwardson Wydawnictwo: Czarna owca Seria: Czarna seria Strony: 496 Premiera: 23 października 2013 Cena okładkowa: 39,90zł |
Fabuła ciekawa. Martwe ciało, nieznany sprawdza, aczkolwiek podejrzany jest narzeczony, który spał zaraz obok ofiary i zarzeka się, że to nie jego wina i on nic nie zrobił. Niedługo potem sytuacja powtarza się. Do tego wszystkiego dochodzi martwe ciało sprzedawcy nieruchomości, które przez długi czas jest anonimowe i śledczy nie wiedzą pod co podpiąć tę ofiarę i dlaczego mężczyzna jest martwy. Totalnie zawiła historia, której wyjaśnienie jak zwykle znaleźć można na ostatnich kartach książki.
Chociaż cała historia jest napisana bardzo sprawnie i niesamowicie szybko przez nią przebrnęłam, czasami odnosiłam wrażenie, jakby niektóre wątki były rozpisywane na siłę, upychane, by książka miała większą objętość. Z drugiej strony jednak nie jestem wstanie wskazać takowych fragmentów i wszystko sprawia wrażenie jakby jednak było na swoim miejscu. Sama nie wiem jak to ująć i zapewne brzmię jak niezdecydowany dzieciak, który nie wie, czy chce czerwonego, czy zielonego lizaka, ale tak właśnie się czuję.
Chociaż cała historia jest napisana bardzo sprawnie i niesamowicie szybko przez nią przebrnęłam, czasami odnosiłam wrażenie, jakby niektóre wątki były rozpisywane na siłę, upychane, by książka miała większą objętość. Z drugiej strony jednak nie jestem wstanie wskazać takowych fragmentów i wszystko sprawia wrażenie jakby jednak było na swoim miejscu. Sama nie wiem jak to ująć i zapewne brzmię jak niezdecydowany dzieciak, który nie wie, czy chce czerwonego, czy zielonego lizaka, ale tak właśnie się czuję.
Zaskoczyło mnie bardzo zakończenie. Przeczytałam ostatnie zdanie, zamknęłam książkę i czułam się jakby ktoś bił mnie nią wcześniej w głowę. Szanowny Panie Edwardson - jak tak można? Zrobiłabym wszystko, żeby dowiedzieć się teraz co miało miejsce dalej, co się wydarzyło i jakie będą tego skutki, ale nie wiem czy dowiem się kiedykolwiek. Nie wiem czy będzie kontynuacja, czy jest to ostatni tom. Jak tylko skończyłam ten tytuł i mama zobaczyła moją minę, powiedziałam jej: "Jeżeli to jest ostatni tom to nienawidzę tej książki, jeżeli będzie kontynuacja to jest całkiem niezła" i chyba to zdanie będzie idealnym jej podsumowaniem, bo nie zostałam powalona na kolana, cała historia nie bardzo mnie zaskoczyła, ale nie powiem, żebym się z nią męczyła. Czytało się bardzo przyjemnie i myślę, że prędzej, czy później sięgnę po poprzednie tomy, by bliżej poznać chociażby głównego bohatera - komisarza Erika Wintera - który wydaje się niezwykle złożoną i ciekawą postacią, ale jak to zawsze bywa, jego szczegółowa charakterystyka i losy zostały przedstawione na łamach poprzednich tomów i podejrzewam, że to właśnie przez ten fakt, że nie czytałam poprzednich tomów, moja ocena może być troszkę niższa i mam wrażenie niedociągnięć w Ostatniej zimie, która po przeczytaniu dziewięciu poprzednich tomów mogłaby okazać się bardzo zadowalającą lekturą!
Mnie zastanawia ten fenomen skandynawskich kryminałów :-)
OdpowiedzUsuńA ja mam pytanie, jak szybko Ty czytasz? Publikujesz te recki z szybkością karabinu maszynowego. Ja w tym roku przeczytałem hm 5 czy 6 książek :)
OdpowiedzUsuńNo trzeba przyznać, że są popularne i bardzo dobrze pisane. Nie czytałam wielu w swoim życiu, ale większość rzeczywiście była Skandynawska. Może oni po prostu wiedzą jak pisać, by ludzie to kupili? Nie wiem, zgaduję :D
OdpowiedzUsuńA to wszystko zależy od książki, mojego wolnego czasu itp. itd. W wakacje zdarzało mi się czytać jedną książkę dziennie, ale aktualnie są to ok. 2/3 książki w tygodniu, czasem więcej ;)
OdpowiedzUsuńNo ja w tym jeszcze nie liczyłam, ale ze 40 pewnie będzie ;]
Ogólnie rzecz biorąc mam dość daleko na uczelnię i w jedną stronę jadę ponad godzinę (korzystam z komunikacji miejskiej), czasem dłużej jak są korki i zamiast patrzeć się na te same krajobrazy po prostu czytam, dlatego wychodzi tego zdecydowanie więcej niż przeciętnemu człowiekowi :D Jeżeli nie jadę na zajęcia z samego rana to czytam przynajmniej 20 minut po obudzeniu i popołudniami, bądź przed snem, żeby się zmęczyć i szybko zasnąć ;) W każdym razie nie chodzi tutaj raczej o szybkość, bo jest dość przeciętna (ok. 1 strona na minutę, czasem więcej - tak jak pisałam, zależy to od książki) a o czas, jaki dziennie poświęcam lekturze :)
Wariatka jesteś :)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że chodzi trochę o klimat tamtych krajów. Skandynawia jest zimna i szara, gdzie się człowiek nie obejrzy ma znakomitą scenerię na popełnienie morderstwa :) W zeszłym roku zaczytywałem się w kryminałach Yo Nesbo i jakoś tak mi to przyszło wtedy do głowy.
OdpowiedzUsuńAle dlaczego wariatka? :P
OdpowiedzUsuńLubię czytać, a że mam sposobność, by robić to dość często, to korzystam. Za jakiś czas skończy się tak duża ilość wolnego czasu i będę musiała zająć się też innymi rzeczami to teraz po prostu szaleję :D
A to wcale nie głupie jest. Też się jakiś czas temu zastanawiałam dlaczego to właśnie Skandynawia słynie z kryminałów i to Twoje tłumaczenie może okazać się tym właściwym. A Nesbo czytałam na razie tylko "Człowieka nietoperza" :)
OdpowiedzUsuńBo ja tak mówię :P
OdpowiedzUsuńHej. Kiedyś wspominałaś, że studiujesz turystykę i rekreacje, może napisała byś kiedyś post na temat twoich studiów. W przyszłaś chciała bym wybrać ten kierunek, a zależy mi na opinii innych ;)
OdpowiedzUsuńHmm, lubię kryminały i ogólnie Czarną Serię, ale ta książka mnie jakoś specjalnie nie przyzywa. Może to z powodu tej zawiłości akcji, jak przeczytałam Twoją recenzję. Chyba nie sięgnę, ale warto było przeczytać czyjąś opinię :)
OdpowiedzUsuńTak, pewnie. Już dostałam kiedyś taką propozycję, więc pomyślę o czym mogłabym wspomnieć i na pewno coś przygotuję! Być może jeszcze w tym roku :D
OdpowiedzUsuńAkcja nie jest aż tak zawiła jakby się mogło zdawać, więc tym się nie przejmuj. Ja mam bardzo mieszane uczucia jeżeli chodzi o ten tytuł, więc warto poczekać, aż ktoś bardziej doświadczony z kryminałami się wypowie! :D
OdpowiedzUsuńA ja mimo wszystko nie lubię zaczynać od środka/końca. Mam go w planach na przyszły rok, ale, tak jak mówię, od początku ;) Mam nadzieję, że tylko w tym tomie takie "zapychacze" były. No i trzymam kciuki za to by była kontynuacja ;)
OdpowiedzUsuńLiza Marklund powiedziała, gdy była u nas z wizytą, że najwięcej (i to często okrutnych kryminałów) powstaje wg niej w najspokojniejszych krajach, najstabilniejszych demokracjach. Coś w tym też jest :> Tak samo, jak w otoczeniu ;)
OdpowiedzUsuńW Szwecji wyszedł kolejny tom, więc sądzę, że jest szansa, że kontynuacja się pojawi :)
OdpowiedzUsuńCudownie! :D
OdpowiedzUsuńMam dwie książki Edwardsona na półce, ale jeszcze nie miałam okazji ich przeczytać.
OdpowiedzUsuń