Dlaczego robisz to co robisz? Co Tobą kieruje? Dlaczego zacząłeś studia akurat na tym kierunku, na którym studiujesz? Dlaczego poszedłeś akurat do tej pracy, do której poszedłeś? Dlaczego uczysz się akurat tego języka obcego? Dlaczego zwlekasz z założeniem rodziny? Dlaczego mówisz, że chcesz osiągnąć akurat tę rzecz? Dlaczego?
Zastanówcie się dlaczego robicie to co robicie. Robicie to wszystko dla siebie, dla rodziców, dla swoich ukochanych, dzieci, czy żeby zadowolić społeczeństwo? Dlaczego stawiacie przed sobą akurat takie a nie inne wyzwania, dlaczego dążycie do celów, które sami sobie wyznaczyliście. Dlaczego akurat takie cele? Zastanawialiście się kiedyś nad tym, czy po prostu działacie automatycznie, bo tak wypada? Robicie to, bo Paulaaaa napisała, że chce zrzucić 10kg do świąt, Paweł postanowił poświęcić więcej uwagi językom i książkom, Ola za cel ustanowiła sobie podciągnięcie znajomości angielskiego a Martucha stworzyła listę 30 rzeczy do zrobienia we wrześniu, czy robicie to wszystko, bo rzeczywiście tego chcecie i rzeczywiście czujecie, że to jest to, co pozwoli Wam się rozwijać?
Sama tworzę wiele planów. Niektóre są lepsze, niektóre gorsze, ale zawsze staram się dążyć do ich wypełnienia. Często nie osiągam sukcesu i zaczynam od nowa, ale tworzę plany, które coś mi dają i przede wszystkim takie, które sprawią, że będę szczęśliwa. Uwielbiam uczyć się języków obcych a przy okazji będą mi bardzo przydatne w turystyce, więc uczę się angielskiego, hiszpańskiego i niemieckiego i chociaż nie zawsze mi to wychodzi tak jakbym chciała, robię to, ponieważ lubię, ponieważ chcę. Nie robię tego, ponieważ robi to ktoś inny. Chcę zrzucić 10kg, ponieważ ruch w formie zabawy przed telewizorem sprawia mi radość a przy okazji chciałabym lepiej czuć się w swojej skórze. Nie robię tego, ponieważ robią to wszyscy inni, albo dlatego, że chcę wyglądać jak kościotrup. Czytam dużo książek, bo pozwalają mi się odprężyć, rozwinąć wyobraźnię i otworzyć umysł na nowości. Nie robię tego, żeby podciągnąć średnią czytelniczą w Polsce, albo dlatego, żeby pokazać jaka to jestem fajna, bo dużo czytam.
To są takie pośrednie motywatory, ale jest jeden głowny, który jest też tak trochę smutny. Robię to wszystko, ponieważ nie chcę zostać swoją mamą. Uwielbiam tę kobietę i oprócz tego, że jest moją mamą, jest też wspaniałą kobietą i moją przyjaciółką, z którą mogę porozmawiać o wszystkim. Jest osobą, która zawsze dobrze mi odradzi, której na sercu leży moje dobro i która powie mi zawsze prawdę, nawet tę najboleśniejszą, ale... no właśnie. Bardzo szybko zaszła w ciążę i od zawsze mnie wychowuje, zawsze była w domu, zawsze była przy mnie i chociaż miało to swoje plusy i jestem jej za to ogromnie wdzięczna, bo dzięki temu jestem jaka jestem, teraz nie ma prawie nic. Nie ma doświadczenia zawodowego, które pomogłoby jej znaleźć teraz pracę, nie zna języków obcych a i z komputerem niekoniecznie się dogadują, chociaż od roku ją powoli uczę. Od zawsze jest na utrzymaniu mojego taty i chociaż kiedyś było nam naprawdę ciężko i chociaż nadal nie żyjemy jak bogacze i chociaż nie jest nam źle w ten sposób, wiem że za jakiś czas wyfrunę z gniazda (chociażby do pracy gdzieś zagranicą) a ona zostanie sama. Wiem, że spełnia się jako żona i matka i wiem, że mimo wszystko żyje szczęśliwie, ale ja tak nie chcę. Nie chcę, żeby mój chłopak, czy mąż musiał mnie utrzymywać, żeby musiał wydawać na moje potrzeby. Chcę być osobą niezależną, która poradzi sobie samodzielnie, jeżeli coś się w życiu źle potoczy. Nie chcę być zależna od innych, chcę wykształcić w sobie takie cechy i takie umiejętności, żebym mogła udowodnić wszystkim, że mimo, iż każdemu potrzebny jest ktoś bliski, kiedy przyjdzie co do czego, poradzę sobie.
Prawda nie jest łatwa do uświadomienia i często nawet nie zdajemy sobie z niej sprawy. Jak więc jest z Wami? Dlaczego robicie to co robicie i co Wami kieruje? Jakie są Wasze motywatory, oprócz rzeczy typu 'lepsze zarobki'. Macie jakieś ukryte myśli, z których sami sobie nawet nie zdawaliście sprawy? Nawet jeżeli nie chcecie się ze mną dzielić swoimi przemyśleniami w sposób, w jaki ja to zrobiłam, przemyślcie ten temat sami dla siebie. Wejdźcie wgłąb siebie i zobaczcie co tam siedzi. Być może zyskacie dodatkowe pokłady motywacji i jeszcze bardziej zachce Wam się działać? Mój wewnętrzny motywator jest dość bolesny, bo z jednej strony jestem mega szczęśliwa, dlatego że mama poświęciła się dla rodziny i jest tak cudowną osobą, ale z drugiej strony wiem, że jej życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, wyglądać tak, jak sama chciałabym, żeby wyglądało moje. A najlepiej, żeby było miksem tego co zrobiła moja mama i tego, czego nie zrobiła ;)
Dla mnie największym motywatorem jest fakt, że swoim zachowanie mogę zmienić świat :)
OdpowiedzUsuńBrzmi utopijnie, ale szczerze w to wierzę ponieważ nasze czyny wpływają nie tylko na nas samych, ale w równie dużej mierze na innych ludzi.
Pytam więc sam siebie czy zatem nie warto zmieniać świata na lepsze?
Warto i tego się trzymajmy! :-)
Pozdrawiam serdecznie Paweł Zieliński
www.twojwybortwojaprzyszlosc.pl
Uwielbiam Cię za ten post! :* Zrobiłam już dziś podsumowanie miesiąca i jeden z Twoich postów się tam znalazł, ale ten napewno uwzględnię w zestawieniu w przyszłym miesiacu!
OdpowiedzUsuńJa od zawsze kocham to co robię. Próbowałam swoich sił na różnych stanowiskach pracy, próbowałam się zmieniać, próbowałam żyć tak jak chcą inni. Ale nie umiem. Usycham, źle się czuję i marnieję. Po wielu próbach, nadziejach i porażkach widzę i wiem, że ja muszę pracować kreatywnie, że muszę pracować w zawodzie kiedyś w końcu, bo inaczej dopadnie mnie jakaś nieopisana depresja. Kocham w swoim zawodzie to, że mogę pracować i w biurze i jako freelancer (jak sie lepiej naucze niemieckiego :D), że moja praca nie jest nudna, że każdy dzień wygląda inaczej, że każdy projekt jest zupełnie inny, że każdy klient jest kimś kompletnie innym niż poprzedni i ma zupełnie inne wizje. Nie wyobrażam sobie pracować całe życie tak samo.
Moje życie potoczyło się tak a nie inaczej, ale wiem, że to praca w zawodzie jest obecnie moim celem nadrzędnym. Pomijam tu rodzinę i szczęście z nią związane. Kocham moich rodziców za to, że tak mnie wychowali, że pozwolili mi spełniać swoje, czasem chore, ambicje i że dziś jestem tym kim jestem. Mimo, że nie zawsze mieli ze mną łatwo, też przechodziłam bunt i wiele razy sprawiłam im przykrość. Dzięki nim wiem kim jestem, znam swoją wartość, i wiem czego chcę od życia. I to oni nauczyli mnie, że wszystko co robię - robię dla siebie. By być szczęśliwą ze sobą. A dopiero potem mogę uszczęśliwiać innych.
Takie pytanie powinien zadać sobie każdy z nas raz na jakiś czas by mieć pewność, że podąża właściwą drogą i postępuje w zgodzie ze sobą. Dla mnie jest to w pewnym stopniu wyznacznik bycia szczęśliwym - podążace za głosem własnego serca. Dlaczego robię to, co robię? Świetne pytanie, na które odpowiedź siedziała głęboko we mnie, a której nie uświadamiałam sobie do końca. Drzemią we mnie potrzeby, które na pierwszy rzut oka nie są widoczne: potrzeba wyróżnienia się, potrzeba wyrażenia siebie, potrzeba bycia dostrzeżoną, potrzeba harmonii, potrzeba udowodnienia sobie pewnych rzeczy i po części innym, potrzeba spawdzenia się i jeszcze kilka innych. To tak w skrócie, ale muszę poruszyć ten temat kiedyś u siebie na blogu. :)
OdpowiedzUsuń